Mówi się, że matki szaleją z wyprawką dla pierwszego dziecka, biegają po sklepach, studiują Internety, wydają kasę na lewo i prawo. Bo taka śliczna sukieneczka. Bo taki słodki kocyczek. Przy drugim dziecku podobno matki się opamiętują i korzystają z tego, co zostało z wyprawki pierworodnego. Albo… szaleją jeszcze bardziej!
Do kompletowania wyprawki dla drugiego dziecko podeszłam bardzo praktycznie. Dużo rzeczy miałam już po Tosi – wózek, łóżeczko, fotelik samochodowy, mnóstwo ubranek, laktator, leżaczek, mata i wiele, wiele innych. Nie wszystkie wybory były trafne (więcej o tym przeczytacie TUTAJ), ale najpoważniejsze zakupy mieliśmy tym razem z głowy. Przede wszystkim musiałam dokupić kombinezony zimowe i cieplejsze ubranka, bo Tosia urodziła się latem, a Helenka zimą, więc sezony nam się totalnie rozjechały.
Dzięki doświadczeniu z pierwszym dzieckiem, wiedziałam już mniej więcej co nam się powinno sprawdzić i czego mi brakowało, mogłam więc bardziej świadomie podejść do kompletowania wyprawki. Ostatnio pisałam o najlepszych gadżetach, które ratują mi życie w pierwszych miesiącach po porodzie (KLIK), gdzie skupiłam się na rzeczach, które znacząco ułatwiają mi codzienność z maluchem. Teraz opowiem Wam o hitach z Helenkowej wyprawki bardziej z perspektywy dziecka.
Hity z wyprawki dla niemowlaka
Fotokocyk i fotokarty malucha
Od kilku lat bardzo dbam o porządek w zdjęciach – po wakacjach i na początku nowego roku przeglądam setki zdjęć, usuwam nieudane i powtórki, tworzę fotoksiążki (o mojej zasadzie 3W pisałam TUTAJ). Zawsze mnie jednak frustrowało ciągłe wyliczanie ile Tosia ma dni, tygodni, miesięcy na zdjęciach, aby oznaczyć te daty w fotoksiążce i móc opowiadać później: „Tu miała 5 tygodni, a tu 7 miesięcy”. Często też, zwłaszcza w późniejszych miesiącach, zapominałam robić zdjęcia, które upamiętniałyby konkretne daty lub wydarzenia, a moje notatki w specjalnym Albumie Niemowlaka, z początku niezwykle szczegółowe, stały się coraz rzadsze i pełne luk.
Dla Helenki nie kupiłam jeszcze specjalnego albumu, ale znalazłam już coś równie ciekawego :) Firma Snap The Moment specjalizuje się w kartach do zdjęć i foto-kocykach oraz foto-kołderkach.
Wybrałam zestaw, w którym znajduje się 37 kart do zdjęć, przedstawiających rozwój dziecka od narodzenia aż do 3. roku życia. Mamy tu praktycznie wszystko – metryczkę, karty z miesiącami, pierwszy uśmiech, pierwszy spacer, ząbek, a nawet pierwszy dzień w przedszkolu. Karty przypominają mi o tym, żebym uchwyciła te wszystkie ważne chwile, upamiętniła je i mogła do nich wracać w przyszłości. Dodatkowo na odwrocie kart jest miejsce na notatki. Opisuję tam wszystkie ważne chwile, zdarzenia i postępy Helenki.
Te karty kupicie TUTAJ.
Drugim świetnym i genialnym w swojej prostocie produktem Snap The Moment jest foto-kocyk (TU porównacie ceny). To mięciutki, przytulny dwustronny kocyk z bardzo estetycznym, pastelowym wzorem po jednej stronie i grafiką służącą do oznaczania wieku dziecka po drugiej. W zestawie otrzymujemy dwa sznureczki, którymi zaznaczamy skończone dni, tygodnie, miesiące, lata malucha. I tym sposobem nie musimy się dłużej zastanawiać ile tygodni miał nasz niemowlaczek na tym zdjęciu :)
Kosmetyki naturalne IOSSI
Niedawno odkryłam kosmetyki naturalne i markę IOSSI i… przepadłam :) Zapach olejku do masażu będzie mi się chyba już zawsze kojarzył z Helenką. Od pierwszych dni codziennie ją masuję i wdycham ten intensywnie ziołowy aromat (odpowiedzialny za niego jest olejek eteryczny z rumianku i lawendy). Widzę jak córeczka się rozluźnia, relaksuje, uwielbiam te nasze chwile! Masaż dodatkowo pozytywnie wpływa na brzuszek i uwalnianie gazów, zapobiegając kolkom.
Helenka nie jest jedyną osóbką, która korzysta z kosmetyków IOSSI. Dla Tosi mam krem na zimę, który świetnie chroni delikatną skórę dziecka przed wiatrem i mrozem i również cudownie pachnie za sprawą rumianku i lawendy. Składniki te działają kojąco i regenerująco, lawenda dodatkowo relaksuje (co przydaje się gdy wychodzenie na spacer trwa dłużej niż sam spacer ;) ). Można go stosować od 6. miesiąca życia. W składzie oczywiście nie ma wody.
Kosmetyki IOSSI są naturalne, organiczne i ekologiczne. Pięknie pachną dzięki naturalnym olejkom eterycznym i są bezpieczne.
Od kilku miesięcy stosuję również olejek przeciwko rozstępom. Zaczęłam będąc w ciąży i kontynuuję z przyjemnością :) To zdecydowanie najlepszy specyfik przeciwdziałający rozstępom dla kobie w ciąży jaki testowałam – naturalny, aromatyczny, a przede wszystkim skuteczny! Więcej o nim pisałam TUTAJ.
Kołderka do wózka
Kompletując wyprawkę dla Helenki musiałam zaopatrzyć się we wszystkie zimowe akcesoria dla niemowlaka, bo Tosia urodziła się latem i nic po niej nie miałam w odpowiednim rozmiarze. Na spacery kupiłam kombinezonik misia i kombinezon zimowy i myślałam, że to wystarczy. Po pierwszych spacerach doszłam jednak do wniosku, że brakuje nam jeszcze kołderki, którą można wywinąć, żeby jeszcze lepiej otulić maluszka w wózku i trochę osłonić od wiatru (moja gondola nie ma takiej opcji).
Kołderka (marki Kokonik) oczywiście jest uniwersalna, może opatulać dziecko zarówno w wózku, jak i łóżeczku, czy służyć za miękką matę. Jest bardzo przytulna i ciepła, wypełniona antyalergiczną włókniną, można ją w całości prać. Jest trochę większa niż standardowe niemowlęce kocyki i kołderki (ma 65 cm x 86 cm), dzięki czemu wiem, że posłuży Helence na dłużej. No i jest oczywiście prze-pię-kna :D
Karuzela
Dzięki Waszym rekomendacjom Mikołaj przyniósł Helence karuzelę do łóżeczka marki Tiny Love. Jestem z niej bardzo zadowolona – karuzelka jest śliczna, melodyjki różnorodne, stonowane i nie za głośne, jakość dźwięku jest świetna. Raz przymocowana do kołyski ani drgnie, zresztą całość jej wykonania jest na wysokim poziomie. Włączamy ją kilkukrotnie w ciągu dnia i jeszcze nie musieliśmy wymieniać baterii (od 24.12), więc wydaje się, że nie jest bardzo „energożerna” ;)
Jedyną rzeczą, którą bym do niej dodała, to możliwość odchylenia pałąka – byłoby to bardzo pomocne przy wkładaniu i wyjmowaniu dziecka z łóżeczka. Niestety, trzeba się trochę gimnastykować. Fajne jest natomiast to, że gdy dziecko wyrośnie z karuzeli, to ten pałąk można odczepić, a bazy używać jako grającej, przenośnej zabawki. Lubię takie wielofunkcyjne rozwiązania.
Nasz model to Tiny Love Rośnij z Muzyką Zabawa na Łące – najlepszą cenę podejrzycie TUTAJ.
Mata edukacyjna
Mata to dla mnie taki must have przy niemowlaku. Dzieci powinno się układać na brzuszku od samego początku, warto to robić na bezpiecznym, nie za miękkim i nie za twardym, stabilnym podłożu. Takie oparcie daje właśnie mata edukacyjna. Po pewnym czasie niemowlak zaczyna skupiać na dłużej wzrok na wiszących zabawkach, próbować je chwycić, pacnąć.
Helence kupiłam matę Skip Hop Alfabet (KLIK) i jestem z niej bardzo zadowolona. Zawiera wiele różnorodnych elementów, które grzechoczą, szeleszczą, piszczą lub grają. Są też dwa lusterka (jedno w macie, drugie w wielorybku). Jedyne na co trzeba uważać przy takich matach to pałąki, które można złamać. To stało się z Tosiową matą i dlatego musiałam kupić nową.
Termofor Mr B
Termoforek Mr B. od Lullalove był jedną z ważniejszych pozycji na wyprawkowej liście Heleny. Ogrzewanie brzuszka łagodzi objawy kolki pomaga uspokoić się maluchowi, w dodatku Mr B. jest też świetnie zaprojektowany (kontrastowe kolory, które jest w stanie dostrzec niemowlak, cienkie ale sztywne ramiona, które może złapać, miękkość przytulanki). Póki co, Helenka nie ma na szczęście kolek (choć znając życie, właśnie je wykrakałam ;) ), ale Mr B. sprawdza się przy odkładaniu do kołyski. Zauważyłam, że gdy ogrzeję nim materacyk, córka rzadziej się wybudza tuż po odłożeniu.
Dostępny tutaj: Termofor Mr B
Kołyska
Tygodnie mijają, a ja nadal gratuluję sobie świetnej decyzji o wyborze kołyski jako miejsca do spania na pierwsze miesiące życia Helenki. Córka śpi w niej całą noc oraz połowę drzemek w czasie dnia (drugą połowę oczywiście przesypia w ramionach mamy). Kołyska jest niewielkich rozmiarów, dzięki czemu mieści się bez problemu w naszej sypialni (o tym jak urządziłam kącik niemowlaka w sypialni przeczytacie TUTAJ) i ma kółka, które umożliwiają przemieszczenie jej po całym mieszkaniu. Przede wszystkim jednak kołyska, jak to kołyska, ma funkcję kołysania, a bez kołysania nie ma spania ;) To po części oczywiście żart, jednak faktem jest, że gdy Helenka się przebudza, dość łatwo ją ponownie uśpić podając smoczek i bujając.
Gniazdko do kołyski
Gniazdko MedBest sprawdza się u nas od pierwszych dni życia dziecka, zapewniając jej większe poczucie bezpieczeństwa i przytulności w kołysce. Planujemy je też zabierać ze sobą, gdy będziemy nocować poza domem, aby Helenka mogła spokojnie spać w znanym jej otoczeniu. Więcej o gniazdku pisałam TUTAJ.
Dostępne tutaj: Gniazdko MedBest
Pieluszki bambusowe
Pieluszki bambusowe są moim prywatnym wyprawkowym odkryciem. Przy małej Tosi używałam mnóstwa tetrówek, nie mam pojęcia co ja z nimi robiłam, że potrzebna mi była taka ilość! Helenka ma trzy pieluszki bambusowe, dwie bawełniane muślinowe i… w sumie więcej mi nie trzeba! W odróżnieniu od Tosi, młodsza córka w ogóle nie ulewa, więc może stąd ta różnica? A może ja stałam się bardziej wyluzowana i nie piorę wszystkiego co chwilę? :)
Więcej o pieluszkach bambusowych pisałam TUTAJ.
Oczywiście MEGA hitem jest też u nas leżaczek bujaczek BabyBjorn, ale o nim pisałam dopiero co TUTAJ, podsumowując najlepsze gadżety dla mamy :)