ORGANIZACJA W DOMU POLECANE

7 rzeczy, których NIE ROBIĘ, żeby mieć więcej czasu

Jak mieć więcej czasu? Niektóre rzeczy można robić szybciej, sprytniej, a innych… wcale nie robić! Czego NIE ROBIĘ, żeby mieć więcej czasu?

Jak mieć więcej czasu? Bardzo często dostaję pytania od czytelniczek o to , jak się zorganizować, mając na głowie dzieci, męża, dom, psa i 2 króliki. Listy zadań mam czasem przyprawia o zawrót głowy. Oczywiście kluczowy tu jest podział obowiązków z pozostałymi domownikami, ale nie zawsze to jest tak proste jak się wydaje. Nie wszystko jest czarno-białe.

Poza tym ja lubię zaczynać od siebie. Kiedyś przeczytałam bardzo mądrą myśl – Nie możesz zmienić innych ludzi, ale możesz zmienić siebie. Jeśli czujesz, że w obowiązkach domowych jest duża dysproporcja – postaw granice. Jeśli masz problem z domową organizacją – spróbuj się zorganizować. To nigdy nie jest natychmiastowe i zwykle też nie jest proste. Ale warto – małymi kroczkami, popełniając błędy, zaczynając od nowa – do celu, jakim jest lepsza organizacja, czyli spokojniejsze życie.

Co możesz odpuścić?

Myślę, że pora uświadomić sobie, że czas nie jest z gumy, a w sprawnej domowej organizacji nie chodzi o to, by upchać jak najwięcej zadań każdego dnia. Ważne jest to, jak sobie te zadania zaplanujemy, ale też… które odpuścimy. Dziś opowiem Ci o rzeczach, które ja odpuszczam. Możesz spróbować moich sposobów na zyskanie więcej czasu, ale możesz też potraktować ten wpis jako inspirację i zastanowić się, bez których zadań u Ciebie świat się nie zawali ;)

Bo to trochę jest tak, że odpuszczając niektóre zadania, zyskujesz czas na inne. Tylko nie zgub w między czasie tych rzeczy, które sprawiają Ci przyjemność. Ja na przykład bardzo polubiłam piec pieczywo. I jasne, szybciej byłoby kupić bułki w sklepie, ale wolę poświęcić swój czas na to, żeby je zrobić samodzielnie :) Ty możesz zrobić dokładnie odwrotnie!

Czego nie robię, żeby mieć więcej czasu?

1. Nie zawsze mówię „tak”

To pierwszy i chyba najważniejszy punkt. Uwielbiam pomagać innym, jednak w pewnym momencie zauważyłam, że zgadzając się wciąż i wciąż na kolejne przysługi, zarówno na gruncie biznesowym, jak i prywatnym, po prostu nie mam czasu na swoje sprawy albo tracę koncentrację i się rozpraszam. Nie znaczy to, że przestałam pomagać innym – po prostu nie zgadzam się „z automatu” w 5 sekund, jak robiłam jeszcze do niedawna. Daję sobie więcej czasu na podjęcie decyzji, przeanalizowanie, czy mogę się w coś zaangażować, a jeśli tak – to kiedy. Odkąd prowadzę swoją firmę zdecydowanie bardziej szanuję swój czas przeznaczony na pracę.

2. Nie mieszam spraw domowych i firmowych

Praca z domu ma szereg plusów – dla mnie właściwie same plusy. Nie tracę czasu i pieniędzy na dojazdy, lepiej się odżywiam, łatwiej jest mi się skoncentrować na zadaniach. Jestem raczej typem introwertyka, kontakty społeczne, zwłaszcza z ludźmi, których słabo znam, zabierają mi dużo energii. Wolę pracować w domu, przy swoim biurku lub na kanapie, z kocykiem, ulubioną muzyką i kubkiem pysznej kawy.

Jednak taki tryb pracy bardzo kusi, żeby mieszać obowiązki domowe z „pracowymi” i ja przez długi czas tak działałam – odpisałam na kilka maili – posprzątałam łazienkę – napisałam wpis na bloga – ugotowałam obiad – zrobiłam zdjęcia – poprasowałam i tak dalej. Na koniec dnia byłam wykończona i niezadowolona z siebie, bo wszystko było zrobione na pół gwizdka…

Nie chciałam jednak rezygnować całkowicie z obowiązków domowych w ciągu dnia, bo po powrocie dzieci z przedszkola chcę mieć czas na zabawę z nimi, a nie brać się za sprzątanie, gotowanie, ogarnianie… Wprowadziłam więc nowy system, który całkiem nieźle mi się sprawdza – planuję sobie dłuższą przerwę w ciągu dnia właśnie na domowe obowiązki albo kończę wcześniej i przez 1-2 godzinę przed powrotem dzieci ogarniam dom. Dzięki temu nie mieszam spraw domowych i firmowym w tym samym czasie, nie odrywam się co chwilę od pracy, a jednocześnie wszystko mam pod kontrolą.

3. Nie trzymam „kurzołapów”

Uff, to się rozpisałam! Ten punkt będzie krótszy :) Nie trzymam w domu tzw. „kurzołapów”, już przy projektowaniu mieszkania postawiliśmy na zamykane szafki tam gdzie jest to możliwe. Im mniej rzeczy na wierzchu – tym mniejszy bałagan (przynajmniej optycznie ;)) i mniej sprzątania. Poza tym regularnie robię przeglądy naszych rzeczy i pozbywam się tych, których już nie potrzebujemy. Bardzo inspiruje mnie minimalizm.

Co drugi dzień też włączamy odkurzacz-robot i to również wpływa pozytywnie na ilość kurzu w domu.

4. Nie robię zakupów spożywczych stacjonarnie

Rok temu, wraz z nadejściem pandemii, zaczęliśmy regularnie zamawiać zakupy spożywcze z dostawą do domu. Oszczędzamy w ten sposób kilka godzin sobotnich, które wcześniej zajmowały nam zakupy w sklepie stacjonarnym. Wiele rzeczy zamawiam w Internecie, w tym książki, zabawki i ubrania, choć te ostatnie też często kupuję w tradycyjnych sklepach.

Zakupy spożywcze online robię raz na 1-2 tygodnie, jeśli czegoś mi brakuje w międzyczasie to posiłkuję się sklepem osiedlowym, ale są to pojedyncze przypadki, bo staram się planować posiłki i całkiem nieźle mi to już wychodzi :) Warzywa i owoce zamawiam częściej od małej osiedlowej firmy, która również dostarcza produkty do domu.

5. Nie gotuję codziennie

Skoro już jesteśmy przy jedzeniu to dodam, że często gotuję na 2 dni oraz sporo mrożę, dzięki czemu nie musimy gotować codziennie. Bardzo pomocny jest też Thermomix, który oszczędza mój czas. Więcej o tym sprzęcie napisałam tutaj: Czy warto kupić Thermomix?

czy warto kupić thermomix

6. Nie tracę czasu na słabe rzeczy

Kiedyś miałam taką manię, że czytałam wszystkie książki do ostatniej strony, a seriale do ostatniego odcinka – nawet jeśli mi się nie podobały. Chyba to ma coś wspólnego z tym, że w szkole zawsze byłam typem kujona 🙈 Tak czy inaczej, wyleczyłam się z tego :) Szkoda czasu! Jeśli coś mi się nie podoba, nudzi mnie, denerwuje, dołuje – przestaję to czytać/oglądać, sięgam po coś innego.

7. Nie jestem stale online

Och, nad tym punktem stale pracuję. Staram się odkładać telefon i wyłączać komputer, gdy dzieci wracają z przedszkola oraz nie pracować w weekendy. To dla mnie naprawdę trudne, ale wiem, że jest to ważne, nie tylko dla równowagi życiowej (ten słynny work-life balance), ale też żeby nie przekazywać negatywnych wzorców dzieciom. Poza tym „wylogowując się z onlajnów” zyskuję naprawdę więcej czasu!

A czego Ty NIE ROBISZ, żeby mieć więcej czasu?

Zajrzyj też tutaj:

TURBOPORANKI VS. “WSTAŃ GODZINĘ PRZED WSZYSTKIMI” – CZYLI JAK DOBRZE ZACZĄĆ DZIEŃ?

JAK SIĘ LEPIEJ ZORGANIZOWAĆ BEZ WIELKIEGO PLANOWANIA?

JAK SIĘ ZORGANIZOWAĆ PRZY DZIECIACH? MOJE 10 ZASAD


Mogą Ci się spodobać