Zanim zostałam matką wiedziałam jak będę karmić, uspokajać, spędzać czas z maluchem. Miałam konkretny plan i oczami wyobraźni widziałam naszą codzienność z niemowlakiem. Przeczytałam 5 książek i o dzieciach wiedziałam wszystko. Już pękasz ze śmiechu? Bo ja tak! :D
Rzeczywistość oczywiście sprowadziła mnie na ziemię już pierwszego dnia życia mojej córki. A nawet wcześniej, bo mój plan porodu był tak realny jak jednorożce w dziecięcej kolorowance. (TUTAJ możesz przeczytać, jak to wyglądało – zapraszam, to jeden z pierwszych wpisów na blogu). A potem… było już tylko zabawniej ;)
Zanim zostałam matką – co sobie planowałam?
1. Będę karmiła piersią tylko 3 miesiące
Zanim zostałam matką totalnie nie potrafiłam sobie wyobrazić karmienia piersią. Nie rozumiałam tego. Dawałam sobie 3 miesiące, bo wyczytałam w książkach jak ważne jest to dla zdrowia dziecka. Ale wiesz, takie „3 miesiące i ani dnia dłużej!” ;) Pierwszą córkę karmiłam 2 lata i 2 miesiące, drugą krócej, ale nie z własnego wyboru. Gdyby to ode mnie zależało, drugą córkę również karmiłabym 2 lata ;) Wspaniały etap!
2. … i nigdy publicznie!
Karmienie piersią przy innych ludziach było dla mnie abstrakcją. Zarzekałam się, że nigdy nie będę karmić publicznie, a już na pewno nie przy znajomych, czy rodzinie. Dopiero mając u boku głodnego niemowlaka priorytety wskoczyły mi na odpowiednie miejsca ;) Już po kilku tygodniach miałam gdzieś to, czy ktoś patrzy. Zaopatrzyłam się w odpowiednie, dyskretne ubrania i karmiłam wszędzie i zawsze, kiedy moje dziecko tego potrzebowało. Na przykład na plaży w Turcji:
3. Będę aktywną mamą
Jakie to ja miałam plany! Joga z niemowlakiem, basen dla maluszków, regularne spotkania z innymi mamami z dziećmi, sensoplastyka, gordonki. Kupiłam chustę i nosidełko ergonomiczne, żeby zabierać dziecko wszędzie ze sobą, rezerwowałam wyjazdy… Pierwsze miesiące z niemowlakiem sprowadziły mnie szybko na ziemię. Okazało się, że mój niemowlak jedyne czego potrzebuje to mama, mleko, rutyna i spokój. Każde odchylenie od tej normy witane było takim krzykiem i płaczem, że pokornie wracałam do naszego domowego ciepełka. Gdy odpuściłam, poddałam się temu rytmowi, zadbałam o rutynę, wszystko zaczęło się powoli układać.
4. Będę wyluzowaną mamą
Zanim zostałam matką… Myślałam, że będę wyluzowaną mamą. Nie zważającą na bałagan, zabierającą dzieciaki do knajp i na koncerty. Chyba za dużo się naczytałam o południowoamerykańskim stylu wychowania ;) Miałam w głowie konkretny obrazek siebie jako matki i… muszę Ci powiedzieć, że rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Moja cierpliwość ma swoje granice, a czas dla siebie jest nadal bardzo ważny. Bardzo cenię sobie naszą rutynę i to, że dzieci o 20 już śpią, a ja mogę się zająć swoimi sprawami.
5. Dzieci nie będą z nami spały
Plan był prosty – dzieci po to mają własne łóżka, by w nich spać. Oczywiście narodziny prawdziwego niemowlaczka zmieniły wszystko. Od razu stało się jasne, że dziecko potrzebuje bliskości, a i karmienie piersią jest dużo łatwiejsze, gdy nie musisz co i rusz wstawać z łóżka (zwłaszcza po cesarce). A później? Póżniej to ja marzyłam, że Helenka przychodziła do nas do łóżka zamiast wołać mnie co noc i zmuszać do spania w jej malutkim łóżeczku. O tym, jak rozwiązaliśmy ten problem opowiedziałam TUTAJ. Wszystko da się ogarnąć, ale znów – nie na siłę, a sposobem. Dbając o potrzeby dziecka, jednocześnie nie zapominając o własnych.
6. Będę gotowała super zdrowo i różnorodnie
Pfff… Nie wiem jakim cudem, ale zanim zostałam matką byłam przekonana, że stanę się jednocześnie (magicznie?) świetną kucharką, a moje dzieci będą jadły wszystko i prosiły o dodatkowy koperek na ziemniakach :D Tiaaa! Tak naprawdę różnorodnie zaczęłam gotować dopiero jakieś pół roku temu, kiedy kupiliśmy Thermomix. A witaminki przemycam w zdrowych sokach owocowo-warzywnych z wyciskarki.
Przeczytaj też: Czy warto kupić wyciskarkę Kuvings Evo? Plusy i minusy
7. Nie będę ustawiała wszystkiego pod dzieci
Haha, no cóż, po dobrych kilku latach macierzyństwa przyznaję, że mnóstwo rzeczy ustawiam pod dzieci! Wakacje, wyjazdy, wyjścia, plan dnia, czas wolny… Przyczyna jest prosta – to gwarancja, a przynajmniej duża szansa tego, że dzień będzie udany, wakacje radosne, dzieci szczęśliwe. A wiadomo, szczęśliwe dzieci to super szczęśliwi rodzice ;) Takie win-win.
Zanim zostałam matką myślałam, że mam dobry plan i nie będę wszystkiego ustawiała pod dzieci. Wiedziałam, że moje życie się zmieni, ale… po jakimś czasie wróci przecież do normy, prawda? No cóż, to banał, co napiszę, ale macierzyństwo zmienia wszystko. To jest moja nowa norma. I to piękna norma! Choć jakże inna od tego, co było wcześniej ;) Uważam, że macierzyństwo to najlepsze to mnie w życiu spotkało