Zrobiliśmy to. Przenieśliśmy nasze dziecko do własnego pokoju. Wiedziałam, że Helenka jest na to gotowa, że to jest ten moment i… szansa na to, żebyśmy wszyscy wreszcie zaczęli się wysypiać ;) Co z tego wynikło?
Kilka miesięcy temu urządziliśmy Helence pokoik (pokazałam go we wpisie o organizacji i przechowywaniu zabawek w pokoju dziecka), jednak wtedy nie było w nim jeszcze dość istotnego mebla, jakim jest łóżko ;) Aż do niedawna pokój służył więc po prostu jako bawialnia.
Helenka (niespełna 2-latka) spała w swoim łóżeczku w sypialni rodziców. Gdy budziła się w nocy, braliśmy ją do naszego łóżka i tak spaliśmy już do rana (czyli ok. 6 rano). Z jednej strony uwielbiałam to – dotyk ciepłego ciałka malucha, spokojny oddech, zapach włosków… To jest bezcenne. Z drugiej strony, z miesiąca na miesiąc wspólne spanie (dla Heli była to połowa nocy, dla mnie nierzadko cała) stawało się coraz bardziej męczące. Dziecko, jak to dziecko, rozpycha się i potrafi nieźle kopnąć w twarz :D Nie raz budziłam się cała połamana, nie mogłam obrócić głowy przez pół dnia.
Niektóre rzeczy przyjdą jednak prędzej czy później, dziecko rośnie i trzeba się z tym pogodzić ;)
Jak rozpoznać, że dziecko jest gotowe do spania w swoim pokoju?
Po czym wiedziałam, że już czas przenieść Helę do osobnego pokoju na noc? No właśnie po tych nocach. Zauważyłam, że budzi się w nocy w 90% przypadkach wtedy, kiedy my się kładliśmy spać. Czyli ją po prostu budziliśmy! Kiedyś zrobiliśmy test – położyliśmy się spać w salonie na kanapie. I co? Dziecko przespało całą noc w swoim łóżeczku. I nic to, że zawsze wchodziliśmy do tej sypialni na paluszkach, na wdechu… szelestu kołdry nie przeskoczysz! ;)
Poza tym, ja zawsze mówię – z dziećmi nic na siłę. Będzie problem ze spaniem w swoim pokoju, to i na to coś zaradzimy. Zabierzemy ją z powrotem do sypialni, ja się przeniosę na jakiś czas do niej… Nie ma sytuacji bez wyjścia. Zarówno przy pierwszym dziecku, jak i przy drugim nigdy nie naciskałam ani na samodzielne zasypanie, ani na przesypianie całych nocy. Dzieci są różne, mają różne potrzeby i naszym zadaniem jako rodziców, jest to szanować, pomagać i po prostu być blisko, przede wszystkim emocjonalnie.
Nigdy nie stosowałam żadnego „treningu snu”, zdecydowanie bliżej mi do podejścia do snu zgodnego z rodzicielstwem bliskości.
Pierwsza noc dziecka w swoim pokoju – jest się czego bać?
Mam naprawdę twardy sen. Czasem zaśnięcie zajmuje mi sporo czasu, ale jak już zasnę, to mało co może mnie obudzić. I to się wcale nie zmieniło odkąd mam dzieci! Chyba właśnie tego najbardziej się obawiałam przy przenosinach Helenki do innego pokoju – że się obudzi, będzie płakać, a ja jej nie usłyszę. Na szczęście mój mąż ma lżejszy sen, no i od czego są elektroniczne nianie? O naszej pisałam TUTAJ.
Zresztą mijają dni, a pobudki w środku nocy zdarzają się bardzo rzadko, Helenka śpi od ok. 19-20-tej do 5-6 rano. Budzi się w świetnym humorze. I już nie ma zmiłuj – witaj poranku, czas na śniadanie i zabawę! („mama am, am, bawi!”)
Kiedy przenieść dziecko do własnego pokoju?
Na to pytanie tak naprawdę nie ma dobrej odpowiedzi, albo inaczej – nie ma jednej odpowiedzi, bo wiele jest dobrych. Wszystko zależy od gotowości dziecka, od tego, ile razy się budzi, ile bliskości potrzebuje, czy jest jeszcze karmione piersią w nocy, ale i możliwości mieszkaniowych. Nasza starsza córka swój pokój dostała dopiero w wieku 3,5-roku. I to też było ok.
Wiem, że wiele rodzin decyduje się na osobny pokój dla malucha właściwie od początku, ale tu radziłabym jednak przemyślenie tematu – spanie niemowlaka w tym samym pokoju co rodzice aż o 50% obniża ryzyko nagłej śmierci łóżeczkowej (KLIK) do 12 miesiąca życia dziecka.
Piszę o tym, kiedy przenieść dziecko do „własnego pokoju”, bo my z różnych względów właśnie tak zdecydowaliśmy, ale oczywiście równie dobrym pomysłem jest zapewne przeprowadzka malucha po pokoju starszej siostry lub brata.
Co się jeszcze u nas zmieniło?
Przenosiny Helenki do własnego pokoju były jednym ogniwem z łańcuszka zmian. W tym samym czasie kupiliśmy Tosi większe łóżko – 90 x 200 cm, a to, które miała do tej pory (70 x 160 cm z barierką) dostała Hela. Z Tosi nowym łóżkiem było tyle przebojów, że to chyba zasługuje na osobny wpis! Albo może przygotuję wpis z metamorfozą pokoju przedszkolaka, bo sporo się w nim zmieniło.
Ja zaś przeniosłam się z moim domowym biurem z pokoju Helenki do sypialni, gdzie zwolniło się miejsce po łóżeczku niemowlęcym. Prawdziwy domowy tetris! :)
Powoli sobie wszystko ogarniam, planuję dodatki, może jakieś nowe plakaty do do pokojów dzieci, szukam idealnej szafy dla Tosi, sprzątam zapomniane kąty w Heli pokoju, na nowo odnajduję się przy swoim biurku.
Okazuje się, że przeniesienie Helenki do osobnego pokoju z naszej sypialni było właściwie bezproblemowe. Wystarczyło poczekać na gotowość dziecka! Hela chętnie zasypia w swoim pokoju i przestała się budzić w nocy, a ja wreszcie nie budzę się cała połamana. I tylko takie małe ukłucie pozostało (choć też wielka duma i radość), że mój mały dzidziuś już jest dużą dziewczynką…