6 czerwca 2014 zostałam mamą. Oficjalnie, bo tak naprawdę od paru dobrych miesięcy kimże innym byłam dla tej małej istotki w moim brzuchu, jak nie mamą? Basenem, spa, huśtawką, wszystkim tym, co spełniało potrzeby rosnącego malucha. Byłam Wielorybką dla swojej małej Rybeczki. Każdego dnia uczę się być mamą. Spełniam potrzeby, przytulam, kocham. Uwielbiam być przy niej, gdy ma dobry humor, gdy śmieje się i krzyczy z radości. Jestem przy niej zawsze, gdy marudzi, płacze i krzyczy, bo wiem, że mnie potrzebuje. Być może nie pomogę jej doraźnie, ale zapamięta, że jestem przy niej, gdy jest jej źle. Mój maluszek. Mój cały świat.
Każdego dnia staram się być lepszą mamą. Lepszą niż jestem teraz, lepszą wersją siebie, bo wiem, że można lepiej, bardziej. Rozśmieszam, ganiam na czworakach, udaję wóz strażacki. Przytulam, całuję, rozmawiam.
Pojawiła się w naszym życiu zaledwie rok temu, a już ciężko mi sobie przypomnieć, jak to było, jak jej nie było. Jaka ja byłam? Z jednej strony wcale się nie zmieniłam, mam takie same poglądy, lubię te same rzeczy, książki, kino, koncerty. Z drugiej strony zmieniłam się totalnie. Zostało to, co na zewnątrz, a uległo całkowitej przemianie to, co w samym centrum, co decyduje o naszym „ja”. Ciężko mi to opisać, uchwycić. A przecież wciąż tak wiele jeszcze przede mną… Tyle pokładów cierpliwości do wchłonięcia, tyle zaradności do ogarnięcia, tyle odwagi i mądrości do zdobycia. Każdego dnia się uczę być lepszą mamą, być lepszą wersją samej siebie.
Dziecko rośnie szybko. Nie powiem, że za szybko, bo początki były trudne i wyboiste. Dziecko zmienia się jednak każdego dnia, zdobywa wiedzę o świecie, o sobie, o nas. Codziennie pstrykamy masę zdjęć aparatem i staramy się zapisać w pamięci każdą cudowną, choć tak ulotną chwilę. Nie tak dawno, rok temu, miałam przy sobie okruszka, zagubionego, zdezorientowanego, wystraszonego. Teraz mam rezolutną, raz roześmianą, raz rozkrzyczaną dziewczynkę, która wie, czego chce i nie zawaha się tego pokazać paluszkiem. Niesamowite.
Każdego wieczoru patrzymy na naszą małą śpiącą córeczkę i zastanawiamy się, jak to jest możliwe, że dwoje takich zwyczajnych ludzi jak my stworzyło taki cud…