Dziś chciałam się z Wami podzielić kilkoma pomysłami, jak można spędzać czas w domu na zwolnieniu i nie oszaleć z nudów.
Pracowałam do końca 7. miesiąca ciąży, kiedy to lekarz nastraszył mnie skracającą się szyjką macicy i zagrożeniem przedwczesnym porodem. Nakazał leżenie. Późniejsze badania nie potwierdziły tej przerażającej wizji i zaleceniem było jedynie, abym bardzo dużo wypoczywała, włączyła tzw. oszczędzający tryb życia. O powrocie do pracy nie było już jednak mowy. Uziemiona w domu wynajdowałam sobie różne zajęcia, żeby nie oszaleć z nudów. Nie było to proste, musiałam z dnia na dzień porzucić aktywne życie, w biegu, załatwianie tysiąca służbowych spraw, podejmowanie ważnych decyzji. Najbardziej jednak brakowało mi (i brakuje nadal) ludzi.
Poniżej kilka pomysłów, co można robić siedząc w domu i czekając na narodziny małego człowieka. Nie wszystkie z nich udało mi się zrealizować, na wiele wpadłam dopiero po fakcie. Części z nich nie będziecie mogły zrealizować ze względu na ewentualny nakaz bezwzględnego leżenia.
- czytanie książek – oczywiste, pierwsza rzecz, która podniosła mnie na duchu – wreszcie mam czas, żeby nadrobić literackie zaległości. Warto zapisać się do miejscowej biblioteki, a także do jakieś grupy promującej czytanie np. na Facebooku (np. „52 książki”), aby znaleźć książkowe inspiracje. Można też dołączyć do pobliskiego dyskusyjnego klubu książkowego;
- oglądanie filmów, seriali, programów – i znów nadrabiamy zaległości :) Przestrzegam jednak przed włączaniem rano z automatu telewizora lub komputera, tym sposobem cały dzień może nam przelecieć na niczym. Polecam polską serię dokumentalną „Porody” do obejrzenia na Polsat Cafe lub na Ipla.pl;
- spacery;
- ćwiczenia dla kobiet w ciąży, joga, basen;
- „domowe spa”, maseczki, kosmetyczka, fryzjer;
- porządek w zdjęciach na komputerze – część wywołać, część usunąć, porobić fotoksiążki;
- układanie puzzli – przy małym dziecku to kompletnie niemożliwe, a fajnie tak choć na chwilę wrócić do własnego dzieciństwa;
- granie w planszówki – im więcej małych elementów tym lepiej, przy maluchu to znów bardzo trudne;
- szydełkowanie, robienie na drutach;
- wykonanie pierwszej zabawki malucha superfajnej karuzeli kontrastowej :)
- kompletowanie wyprawki dla niemowlaka- nie tylko przyjemne, ale i konieczne! Potem też wypranie i wyprasowanie tych wszystkich małych ubranek;
- czytanie o porodzie/karmieniu piersią/pielęgnacji noworodka – wiedza przyda się na pewno;
- porządki w papierach, szafkach, szufladach, wyrzucenie starych kosmetyków i leków;
- nauka języka obcego,e-learningowy kurs fotografii, biznesu, czy czegokolwiek innego, na co zawsze brakowało czasu (teraz ta wymówka odpada ;) );
- założenie bloga (bardzo żałuję, że tego nie zrobiłam, choć pomysł już wtedy zaświtał);
- gotowanie, pieczenie jakiś fajnych wymyślnych, czasochłonnych dań, w sezonie można porobić jakieś przetwory – dżemy, konfitury, sok pomidorowy;
- krzyżówki, wykreślanki, sudoku;
- forum ciążowe – można pogadać z innymi „ciężarówkami” i świeżo upieczonymi mamami;
- Szkoły Rodzenia;
- „brzuszkowa” sesja z partnerem, malowanie brzucha farbkami do ciała;
- proponuję również wyspać się na zapas :D
Macie jeszcze jakieś inne pomysły? Co Wam umila(ło) czas oczekiwania na maluszka?