Uwielbiam planować. Zwykle urlop wakacyjny mam ogarnięty pół roku wcześniej, wszystkie zakupy zrobione 2 miesiące przed nim, a spakowana jestem na 3 dni przed wyjazdem. Skrupulatnie przygotowuję listę miejsc, które chcę odwiedzić i aktywności, których planuję spróbować. Lubię być dobrze przygotowana. Odkąd mam dziecko moje przygotowania weszły na zupełnie inny, niespodziewany poziom…
Przede wszystkim nie mam czasu. Nie wypożyczam już 3 przewodników, nie czytam każdego artykułu w Internecie o danym miejscu, nie robię listy potraw, które koniecznie muszę zjeść w konkretnych restauracjach. Wbrew pozorom jestem dużo bardziej spontaniczna. Dość powiedzieć, że w zeszłe lato wyruszyliśmy na wakacje na południe Polski, a tuż po wyjeździe z Warszawy zawróciliśmy nad morze. To się nazywa spontan, nie?
Z dziećmi nie da się wszystkiego przewidzieć, skrupulatnie zaplanować, ogarnąć. Wystarczy 1 dzień słabszego humoru malucha i już cały plan rozsypuje się jak domek z kart. Warto zadbać o podstawy – wygodny dojazd, miejsce zakwaterowania, sposób przemieszczania się na miejscu, najważniejsze rzeczy, które chcemy (ale nie musimy) zobaczyć. Jeśli wybieramy się poza granice kraju najważniejszą rzeczą jest ogarnięcie opieki medycznej i ubezpieczenia.
W tym roku ruszamy ponownie nad nasze piękne polskie morze. Moje dziecko jest najszczęśliwsze mając do dyspozycji ogromną piaskownicę i zrelaksowanych rodziców. A i nam więcej obecnie do szczęścia nie potrzeba.
Chciałabym jednak też w tym roku wybrać się z Tosią na mały city break. Myślę, że takie 2-3 dniowe spokojne zwiedzanie jakiegoś fajnego miasta sprawiłoby frajdę całej naszej trójce. Nie mamy jeszcze żadnych planów ani preferencji. Aktualnie przeglądamy Tosiową nową książkę o miastach i szukamy inspiracji :)
Atlas Miast M. Haake i G. Cherry zamówiłam dla Tosi, jednak korzystamy z niego wspólnie i nierzadko przeglądam go nawet gdy już dziecko smacznie śpi. To świetny sposób na zapoznanie dziecka (i siebie :) ) z najważniejszymi atrakcjami europejskich i światowych miast, najciekawszymi miejscami, zwyczajami i zwierzętami. Wszystko podane w pięknej, nowoczesnej formie.
Bardzo podoba mi się to, że Atlas Miast nie jest przeładowany tekstem, autor nie serwuje encyklopedycznego opisu zabytków, bynajmniej! Każde miasto jest opatrzone zaledwie kilkoma zdaniami wstępu, aby czytelnik mógł czym prędzej ruszyć w wielką przygodę paluszkiem po mapie i odkrywać najciekawsze atrakcje. Książka niesamowicie absorbuje, rozbudza wyobraźnię i chęć podróżowania. Dzięki hasłowemu przedstawieniu wszystkich ciekawostek Atlas Miast prowokuje do zadawania pytań i poszukiwania odpowiedzi w innych miejscach, a najchętniej na żywo :)
Jednym słowem – perełka. Myślę, że powinna znaleźć na półce każdego dziecka, zwłaszcza w wieku szkolnym.
PS. Taaaak! Jest i Warszawa :)
Wydawnictwo Nasza Księgarnia
Do kupienia TUTAJ