Kiedyś myślałam, że najtrudniej jest się ogarnąć z niemowlakiem w domu, potem, że z niemowlakiem i przedszkolakiem jednocześnie, a teraz mam w domu roczniaka i 4,5-latkę i osiągnęłam apogeum chaosu i nieogarnięcia ;) Tak, wiem, będzie jeszcze weselej! W tym szaleństwie wyrobiłam sobie jednak kilka nawyków, które pozwalają mi… nie zwariować ;) A nawet codziennie pić sobie pyszną ciepłą (gorącą!) kawę.
Wiesz co jest kluczem do sukcesu? Uświadomienie sobie, że bez pilota ten samolot daleko nie poleci, jeśli nie zadbamy o siebie i nasze potrzeby, nie tylko my, matki, będziemy zmęczone i sfrustrowane, ale i nasze rodziny będą nieszczęśliwe.
Wszyscy gramy w jednej drużynie i musimy się wspierać, jednak nie ma co liczyć na to, że ktoś sam z siebie dostrzeże nasze poświęcenie i zrobi coś za nas. Trzeba o tym głośno powiedzieć. Poprosić o pomoc, delegować obowiązki domowe, zarządzić czas dla mamy. Tylko dla mamy.
Ale wróćmy do nawyków. Podobno trzeba coś robić około 21 dni, a stanie się to dla nas nawykiem, czynnością, którą wykonujemy bez większego zastanowienia. Takie czynności „wchodzą nam w krew”, jeśli uczynimy nawykiem jakiś niezbyt fajny obowiązek, jak np. ścieranie kurzu, przestanie nas to tak męczyć, szybciej się za to zabierzemy i jeszcze szybciej będziemy mieć z głowy.
Co mi pomaga codziennie się ogarnąć? (I pić w spokoju gorącą kawę?) ;)
1.Planuj!
Każdego wieczora, po położeniu dzieci spać, siadam do komputera. Czasem pracuję 2-3 godziny, innym razem tylko sprawdzam maile. Zawsze jednak robię jedno – odhaczam wykonane zadania i planuję kolejny dzień. W weekend planuję następny tydzień. Wszystko, co chcę lub muszę zrobić – spisuję. Dzięki temu mam wolną głowę i udaje mi się zrobić więcej.
2. Rano włącz turbodoładowanie!
Nie cierpię wcześnie wstawać, nie dosypiać, zrywać się z łóżka o 5:30, ale gdy już jestem na nogach – to działam. Staram się zrobić jak najwięcej rano, przed pierwszą drzemką Helenki. Ogarniam się w łazience, ścielę łóżka, zgarniam porozrzucane ubrania, wstawiam pralkę, zmywarkę, sprzątam po śniadaniu (które zwykle przygotowuje mąż), wyprawiam Tosię do przedszkola, składam wysuszone pranie, wstawiam rosół itd, itp.
Robię to wszystko na autopilocie, nierzadko z Helą na ręku. Nie zastanawiam się specjalnie nad poszczególnymi czynnościami, dzięki czemu nie męczy mnie to zupełnie. Choć czasem czuję się jak w Dniu Świstaka ;)
3. Ustal 1 priorytet na dany dzień
Nie wszystkie zadania w danym dniu są równie ważne – dzięki ustaleniu priorytetów, łatwiej mi się skupić na tym co kluczowe. I to są czasem mega przyziemne rzeczy – raz priorytetem jest napisanie artykułu (i wtedy olewam bałagan w kuchni), innym razem sesja zdjęciowa (więc pucuję kuchnię na błysk) albo ugotowanie fajnego obiadu (bałaganię ;) ).
To, co danego dnia najważniejsze, staram się robić w pierwszej kolejności, zazwyczaj podczas pierwszej drzemki Heleny. Nigdy nie wiem ile potrwa – pół godziny, półtorej, a może trzy? Dlatego wypijam w spokoju kawę (o tym za chwilę) i ruszam do dzieła. Olewam inne rzeczy i rozpraszacze. Na koniec dnia, choćby nie wiem jak męczącego, jestem spokojniejsza, bo wiem, że przynajmniej tę jedną rzecz zrobiłam.
4. Odpoczywaj!
Zdarza się, że jestem tak wykończona nocnymi pobudkami i marudzeniem (czyt. ząbkowaniem), że moim priorytetem jest odpoczynek. Wtedy kładę się wraz z dzieckiem spać. Po prostu. Należy mi się.
Czy odpoczynek może być nawykiem? Myślę, że tak, jak najbardziej. Każdego dnia znajduję czas na spokojne wypicie ciepłej kawy, a w zasadzie to 3 ciepłych kaw. No dobra, w porywach do czterech ;) Moim porannym zwyczajem stało się ogarnięcie domu i dzieci, a potem „nagroda” w postaci pysznej kawusi z mlekiem. Aktualnie walczę z nawykiem (wszędzie te nawyki!) sięgania w tym czasie po telefon i przeglądania Fejsów i innych Instagramów ;) W zamian za to czytam książkę. Kawa skończona? To do roboty!
5. Wprowadź mini usprawnienia
Mam w kalendarzu karteczkę samoprzylepną z listą wszystkich rachunków, które co miesiąc opłacam. Przekładam ją po prostu z miesiąca na miesiąc w odpowiednie miejsce w kalendarzu i już nie tracę czasu na zastanawianie się, czy zapłaciłam za prąd, internet, telefon… Ten system wprowadziłam, gdy pewnego pięknego dnia zablokowali mi internet, bo okazało się, że od 4 miesięcy nie płaciłam rachunków (zupełnie zapomniałam!). Teraz mam wszystko czarno na białym i nie muszę się zastanawiać, czy na pewno wszystko opłaciłam.
6. Wyrzucaj od razu
Są takie rzeczy, co do których wiesz, że prędzej czy później je wyrzucisz. Nie podobają Ci się, nie mają żadnej praktycznej funkcji, zajmują miejsce i generują bałagan. Ulotki, nietrafione prezenty, xerówki, zużyte kolorowanki, pudełka po różnych różnościach. Staram się ich nie gromadzić, wyrzucam (lub oddaję) od razu.
Podpowiedzi, co możesz śmiało wyrzucić znajdziesz tutaj:
15 rzeczy, których możesz się pozbyć już dziś
7. Kładź papiery w jedno miejsce
Ten nawyk mega mi pomógł zarówno w porządkach, jak i w znajdowaniu ważnych dokumentów, umów, rachunków i setek innych świstków. Gdy tylko jakieś listy i inne papiery pojawiają się w moim domu, lądują w jednym z trzech miejsc – koszu na śmieci, odpowiednim segregatorze z dokumentami lub właśnie w tym magicznym miejscu. Zaglądam tam, gdy mam natchnienie to ogarnąć (wyrzucić lub zarchiwizować) lub gdy czegoś szukam.
8. Zapisuj wszystko od razu
Gdy tylko wpadnie mi do głowy jakiś pomysł na nowy wpis – zapisuję. Umówię się na spotkanie – zapisuję. Natrafiam na ciekawy przepis kulinarny – zapisuję. Gromadzę inspirujące cytaty, mądre artykuły do przeczytania w spokoju, pomysły na prezenty dla dzieci, recenzje świetnych gier. Przed Świętami miałam nawet specjalną listę do zapisywania paczek, które do mnie idą! Lista fotek do zrobienia, książek do przeczytania, filmów do obejrzenia, seriali do sprzątania i tych na miły wieczór. Dzięki temu nie tracimy już 30 minut spokojnego wieczoru na wybór filmu, bo wszystko mam spisane :D
Śmiało, możesz mnie nazwać maniaczką list ;)
9. Miej stałe miejsce pracy!
Jeśli pracujesz w domu albo masz jakąś pasję, którą się regularnie zajmujesz, zorganizuj sobie stałe miejsce pracy. To nie musi być osobny pokój, wystarczy własne biurko albo choćby stałe miejsce przy stole, w pobliżu którego masz wszystkie rzeczy, które Ci są potrzebne. Tak, żebyś nie musiała się odrywać. To sprzyja koncentracji i efektywności.
Ja od dawna marzyłam o własnym biurku, ale nigdy nie było dla niego miejsca. Wreszcie się udało i bardzo się cieszę, bo dzięki temu łatwiej się skupiam i rzadziej rozpraszam. Gdy przychodzi czas na pracę lub załatwianie spraw na komputerze – po prostu siadam przy biurku i działam. To wiele ułatwia.