DLA MAM

5 rzeczy, których zawsze bałam się zrobić

Założę się, że każda z nas ma coś, co chciała kiedyś zrobić, ale… nie zrobiła. Bo się bała, bo się nie udało, bo tak się życie potoczyło. Mówi się, że strach jest złym doradcą, ale z drugiej strony potrafi nas uchronić przed zrobieniem totalnej głupoty!

Jestem z gatunku tych strachliwych. Zanim się na coś zdecyduję, muszę to przemyśleć trzy razy. Z drugiej strony potrafię dokonywać wyborów i konsekwentnie trzymać się obranej ścieżki. Gdy podejmę decyzję, śmiało prę naprzód. Czasem z uporem godnym lepszej sprawy ;)

Jestem cierpliwa, potrafię pracować jak mróweczka, mimo że efektów na pierwszy rzut oka nie widać. Niełatwo mnie zniechęcić, gdy zapalę się do jakiegoś projektu. Kończę to, co zaczęłam. Choć staram się nad tym pracować, bo czasem nie ma to sensu – jak na przykład czytanie do końca słabej książki.

Mam 32 lata. Wielu rzeczy jeszcze nie zrobiłam, choć mogłam. Wielu już nie zrobię, szanse przeminęły. Ale do wielu pomysłów jeszcze wrócę! Porzuciłam je ze strachu.

1. Skok ze spadochronem

Mam lęk wysokości. Zdarzało mi się płakać, wyć, wpadać w panikę na dużych wysokościach w górach, ale też na zabytkowych wieżach miejskich. Mijana przez uśmiechnięte grupy 10-latków, kurczowo trzymałam się barierki i płakałam, że nie dam rady zrobić kroku. Ani w przód, ani w tył. Nienawidzę ażurowych schodów. Z drugiej strony czasem potrzebuję solidnej dawki adrenaliny. Wbrew zdrowemu rozsądkowi ciągnie mnie na najwyższe kolejki górskie w wesołych miasteczkach, loty balonem, skoki na bungee. Nie potrafię tego wyjaśnić.

Moim marzeniem, dotąd niespełnionym, jest skok ze spadochronem. Jeszcze to zrobię. Kiedyś bardzo chciałam skoczyć na bungee i wiem, że będąc na górze po prostu zamknęłabym oczy i wykonała ten jeden krok, ale… boję się urazów kręgosłupa i kolan, które się mogą zdarzyć.

2. Tatuaż

O tatuażu marzę i intensywnie myślę odkąd byłam nastolatką. Bardzo podobają mi się dobrze wykonane tatuaże i nie boję się bólu (no, może trochę). Wiem, że kiedyś sobie zrobię tatuaż i raczej nie ograniczę się na jednym. Dlaczego póki co nie mam żadnego?

Boję się dwóch rzeczy – że wybrany wzór mi się znudzi i że po kilku latach tatuaż już nie będzie tak piękny jak na początku. To drugie przeboleję, jeśli natrafię na taki wzór (lub go sobie wymyślę), który do mnie przemówi, sprawi, że poczuję „tak, to jest TO!”. Wierzę, że to tylko kwestia czasu.

3. Dredy

Był czas, kiedy bardzo chciałam sobie zrobić dredy :) Dobrze wykonane i pielęgnowane mogą być naprawdę piękne. Wychowałam się w małym miasteczku, w którym nikogo z dredami nigdy nie widziałam i nie miałam odwagi się tak wychylać… Na studiach zobaczyłam na własne oczy jak dramatycznie i na długo mogą uszkodzić włosy. Zrezygnowałam i do tego pomysłu już nie wrócę.

4. Praca za granicą

Na studiach bardzo chciałam w wakacje wyjechać do pracy za granicę, nie tylko żeby zarobić konkretne pieniądze, ale też posmakować mieszkania w innym kraju, podszkolić język. Albo zrobić sobie rok przerwy. Jednak nigdy się na to nie odważyłam, czego bardzo żałuję.

5. Własna firma

Zawsze chciałam pracować na swoim, być sobie szefem, organizować sobie dzień, priorytetyzować zadania. Wielokrotnie w pracy robiłam rzeczy, które były po prostu stratą czasu i nikomu nie potrzebną papierkologią. O kilku moich zajęciach pisałam TUTAJ. Zostałam jednak wychowana w dużym poszanowaniu do etatu, stabilności zatrudnienia, minimalizowania ryzyka.

Zawsze szukałam bezpiecznych rozwiązań. Nie żałuję tego. Moja dziwaczna ścieżka zawodowa doprowadziła mnie do miejsca, w którym pracuję obecnie, do firmy, w której mogę się spełniać, organizować sobie pracę, w której moje pomysły są cenione i gdzie matki są traktowane bardzo dobrze.

Wiem jednak, że kiedyś założę swoją firmę. Pewnie nie za rok i nie za dwa, ale kiedyś to zrobię, będę pracować z domu i przestanę tracić czas i energię na dojazdy, których szczerze nie cierpię.


Mogą Ci się spodobać