Każdego dnia patrzę na moją córkę i nie mogę uwierzyć w to, jak ona szybko rośnie! Przecież dopiero co była taka maleńka, a teraz… a teraz woła: „Maaaamo, tato, zagrajmy!” I to jest ten plus (no dobrze, jeden z wielu) dorastania dzieci – można z nimi grać w coraz fajniejsze gry!
Przyznam, że zawsze trochę się stresuję pokazując Tosi nową planszówkę – spodoba się czy się nie spodoba? Będzie chciała grać czy nie? Czy nie okaże się za trudna? A może będzie za łatwa? Byle tylko nie okazała się irytująca, bo z moim pechem pewnie stanie się tą ulubioną i będę musiała w nią grać tygodniami ;)
Chciałam Wam pokazać planszówkowe nowości tej wiosny, których nie trzeba się bać – są takie akurat w sam raz dla przedszkolaków, nie za łatwe, nie za trudne, a co najważniejsze, po prostu fajnie się w nie gra. Całą rodziną!
Gry dla przedszkolaków: Park Dinozaurów
Szybka, przyjemna i pięknie wykonana kooperacyjna gra dla całej rodziny, która zachwyci wszystkich fanów dinozaurów i nie tylko :) Za każdym razem, gdy w nią gramy, zachwycam się drewnianymi figurkami!
Celem gry jest uratowanie jak największej liczby dinozaurów zanim skończy się odmierzany przez meteoryt czas. Uratować dinozaury można tylko w jeden sposób – przechodząc nimi całą planszę z powrotem na ich pole. Nie jest to takie łatwe, bo plansza naszpikowana jest różnymi obiektami – gdy na nich staniemy należy odkryć taki sam żeton, jeśli się nie uda – meteor przemieszcza się o krok bliżej ku katastrofie :)
Żetony leżą na planszy obrazkiem w dół, więc należy zapamiętać ułożenie tych wcześniej odkrytych. Mamy tu więc fajne połączenie planszówki z memory, a także strategią, gdyż podczas swojej kolejki możemy się poruszyć dowolnym dinozaurem – trzeba wcześniej przemyśleć, jaki ruch najbardziej się opłaca. Grę można dodatkowo utrudnić dodając żetony tyranozaura, skracając czas rozgrywki lub wykorzystując drugą stronę planszy z większą ilością pól do przejścia.
Gry kooperacyjne są naprawdę świetne dla przedszkolaków, bo uczą, że gra nie polega tylko na wygrywaniu, czy przegrywaniu, ale właśnie na współdziałaniu. Warto mieć przynajmniej jedną tego typu grę w domu.
Wydawnictwo Egmont
Wiek: 3+
Do kupienia TUTAJ
Gry dla przedszkolaków: Kucharz
Bardzo ładnie wydana gra, oferująca 3 warianty rozgrywki. Pierwszy z nich to Kuchenny wyścig, w którym wcielamy się w kucharzy i mamy za zadanie zebrać wszystkie składniki potrzebne do wykonania trzech wylosowanych dań dla naszych gości. Komu pierwszemu się to uda, ten wygrywa. Pola na planszy mają różne kolory, odpowiadające różnym grupom produktów, stając na danym polu gracz może wziąć tylko składnik z tej konkretnej grupy. Przy okazji dzieci uczą się jakie produkty należą do różnych grup. Grę można ułatwić (dodatkowy składnik za skompletowanie całego dania), wydłużyć (losujemy po 4-5 kart) lub skomplikować (gracze mogą poruszać się w dowolnym kierunku). To jest nasz ulubiony wariant rozgrywki.
Drugi wariant to „Tajemniczy przepis”, do którego używamy drugiej drugiej strony planszy. To już jest taka klasyczna planszówka – gracze ścigają się od startu do mety. Gdy pionek zatrzymuje się na polu numerowanym – w instrukcji sprawdzamy co się dzieje – np. gracz wraca na start, czeka 1 kolejkę, przesuwa się o 3 pola do przodu, cofa się itd.
Trzeci wariant „Gra w pamięć” to sympatyczna wersja gry typu memory. Każdy gracz losuje jeden przepis i stara się skompletować składniki spośród żetonów z produktami ułożonymi obrazkami do dołu.
Wydawnictwo Zielona Sowa
Wiek: +4 lata (wg mnie +3)
Do kupienia TUTAJ
Gry dla przedszkolaków: Misia i jej mali pacjenci
Nasza pierwsza karcianka i od razu strzał w 10 :) Ta gra jest zdecydowanie najprostsza ze wszystkich zaprezentowanych w tym wpisie – spokojnie możecie spróbować w nią grać nawet z 2,5-latkiem. To oczywiście nie znaczy, że jest za prosta dla przedszkolaków – nie, nie, wręcz przeciwnie – aktualnie to ulubiona gra prawie 4-letniej Tosi. Gra się szybko i przyjemnie, zasady łatwo wytłumaczyć, to wszystko sprawiło, że „Misia i jej mali pacjenci” zagościli na Tygodniu Planszówek w Tosi przedszkolu i z tego co wiem, gra cieszyła się dużym powodzeniem.
Na początku rozgrywki każdy wybiera swoją klinikę, a karty gry rozkłada się zakryte na sporej przestrzeni, proponuję podłogę :) Każdy gracz w swojej turze odsłania jedną kartę ze zwierzątkiem i, jeśli pasuje, dołącza do swojego zbioru (czyli leczy w klinice). A karta pasuje, jeśli ma wspólny element z poprzednią w kolekcji – albo rodzaj zwierzątka albo ich liczbę (1-3). Dodatkowo w talii są dwie karty medyczne, które pasują zawsze i po których można w klinice leczyć dowolne zwierzątko (lub zwierzątka). Wygrywa osoba, która wyleczy ich najwięcej.
„Misia i jej mali pacjenci” to też seria książek, o której Wam pisałam TUTAJ.
Wydawnictwo Zielona Sowa
Wiek: +4 (według mnie +2,5)
Do kupienia TUTAJ