MACIERZYŃSTWO

2 sytuacje, w których nie dam moim dzieciom słodyczy

Do niedawna słodycze były u nas trudnym tematem. Dzieci + słodycze? O nie! Starałam się ich unikać, choć nie było łatwo. Z czasem wyluzowałam, jednak są takie sytuacje, w których nie daję moim dzieciom słodyczy. I nie dam, choćby nie wiem co.

Gdy dziecko jest małe (zwłaszcza pierwsze!) temat słodyczy jest w sumie bez problemu do ogarnięcia. Co prawda, wychodzisz przed rodziną na cukrową świruskę, bo przecież czekolada taka pyszna, a żelki dobre na kości, ale co tam. Słodycze konfiskujesz jak leci, rodzinę próbujesz edukować (z różnym skutkiem ;)) Zawsze powtarzam, że lepiej dziecku przynieść owoce w tubce, soczek bez cukru niż czekoladowy batonik.

Dzieci jednak rosną i zaczyna się robić trudniej. Od zawsze dużo z Tosią rozmawiałam o słodyczach, o cukrze, soli, o zdrowiu. Zaczęłam stopniowo łagodzić zakaz słodyczy, starając się jednocześnie podsuwać te domowe, ale i sklepowe z lepszym składem. Teraz pozwalam naprawdę na wiele, choć starsza córka zawsze przed sięgnięciem po cukierka pyta o zgodę. Gdy przed Świętami pozwoliłam na domowe pierniczki bez limitu był szał – ale tylko przez chwilę, trzeci pierniczek już tak nie cieszył, zamiast czwartego lepsza była mandarynka.

Helenka wiadomo, zje każdego słodycza, którego spotka na swojej drodze, ale tak już to jest z dwulatkami ;) Rzadko kupujemy sklepowe słodycze, ale jeśli już coś jest to dzielimy w miarę sprawiedliwie. Młodsze dziecko trudniej odseparować od słodyczy, gdy starsze może je jeść.

Przyznaję więc, w naszym domu pojawiają się słodycze i tak naprawdę lubimy je wszyscy (ja niestety uwielbiam!). Jestem dumna z tego, że moje dzieci jedzą mnóstwo owoców (ja niestety mam z tym problem). I już nie boję się słodyczy – powtórzę za swoją mamą: „wszystko z umiarem”. Ale są takie sytuacje, w których nigdy nie daję dzieciom słodyczy (pominę tu takie oczywistości jak niejedzenie słodyczy na noc czy tuż przed posiłkiem):

1. Słodycze w nagrodę

Nie jestem fanką wprowadzania systemu nagród i kar dla dzieci, tablic motywacyjnych itp. Staram się tego unikać, choć przyznaję, że czasem zdarza mi się dać dziecku jedną z dwóch kar – zakaz słodyczy lub zakaz bajek. Nagrody też pojawiają się w naszym domu rzadko, ale jeśli już się to zdarzy to wolę kupić dziecku jakąś drobną zabawkę, puzzle, książeczkę niż słodycze.

Nagradzanie się słodyczami buduje złe nawyki żywieniowe i często niestety ciągnie się za człowiekiem latami.

2. Słodycze na pocieszenie

Drugą sytuacją jest pocieszanie się słodyczami. Bardzo rzadko, ale jednak słyszę takie pytanie po mniejszej lub większej awanturze, płaczu, nabiciu sobie guza: „Dasz mi czekoladkę na pocieszenie?” Zawsze odmawiam i proponuję przytulenie. Przytulenie jest dobre na wszystko. Na przytulenie zawsze jest dobra pora. Tego uczymy nasze dzieci.

Po słodycze czasem sięgamy, a i owszem. Dlatego, że są pyszne. Ale nigdy w emocjach, nigdy na pocieszenie, nigdy przy zdenerwowaniu ani w nagrodę.


Mogą Ci się spodobać