Przy babci nawet tygrys nie jest straszny!

Uwielbiam to, że Tosia ma taki dobry kontakt z babciami! Na samą wzmiankę, że w weekend odwiedzimy dziadków podskakuje i już-teraz-natychmiast chce się pakować i jechać. Bo z babcią jest fajnie, zawsze jest towarzystwo do zabawy i oglądania książeczek, a i nadprogramowe ciastko wpadnie.

Ostatnim razem, gdy wpadliśmy z wizytą do naszych rodziców, babcia zaskoczyła Tosię pięknym prezentem – albumem o zwierzętach. Pierwszą moją myślą było to, że babcia troszkę się pospieszyła. Gdzie 2,5-latka i album?

Zanim się jednak spostrzegłam, już obie siedziały na dywanie i przeglądały „Galerię dzikich zwierząt. Południe”. Tosi bardzo spodobały się grafiki zwierząt i ciągle dopytywała o różne zwierzęta, a babcia kartkowała album, opowiadała o lwach, mandrylach, nosorożcach, słoniach i pancernikach. To coś w czym babcie są najlepsze, prawda? Cierpliwość i spokój x 100.

Gdy babcia czytała opisy, przekonałam się już zupełnie, że ten prezent to dobry pomysł. Wszystkie teksty dostosowane są do dzieci, napisane prostym językiem i zawierają same ciekawostki. Tosia wciąż dopytywała „a ciemu?, a ciemu?”

Bardzo podobają mi się grafiki w albumie – są dokładnie takie jak lubię – nowoczesne, ale jednocześnie nieprzesadzone – nadal można rozpoznać w nich prawdziwe zwierzęta. Sama kolekcja nazywa się „ART”, to w końcu do czegoś zobowiązuje, prawda? :) Nasz album przedstawia dzikie zwierzęta, które żyją na półkuli południowej, zarówno ssaki, jak i ptaki, czy gady. W przyszłości na pewno nabędziemy również drugi album z serii – ze zwierzętami z półkuli północnej, może na urodziny?

Lubię takie prezenty. Piękne, mądre, praktyczne. Wiem, że ta książka pozostanie z nami długo – oczami wyobraźni widzę 8-letnią Tosię, która przegląda album i czyta ciekawostki z życia zwierząt. Sama do dziś posiadam moją ukochaną Encyklopedię dla dzieci Larousse’a, nad którą spędziłam wiele poranków i wieczorów. Uwielbiałam te chwile! Coś czuję, że z Tosi już rośnie druga książkomaniaczka, po mamusi :)