Kupujecie masło orzechowe? Nie róbcie tego!
Co takiego kryje się w maśle orzechowym? Dlaczego namawiam Was, żebyście go nie kupowały? Szkodzi? Truje? To Samo-Zło? Skądże znowu! Nie kupujcie – macie 7 minut? – to zróbcie same!
Zanim Wam zdradzę tajemny, bardzo skomplikowany i jakże niebanalny przepis na masło orzechowe (hahaha), słowo wstępu.
Co poniedziałek będziemy Wam podsuwać zdrowe i smaczne przepisy na zupki, śniadanka, obiadki, przekąski i wiele, wiele więcej dla Waszych maluchów. Jako że pracowitością w kuchni zbytnio nie grzeszymy (a przynajmniej ja), przepisy będą proste, szybkie i – co najważniejsze – od razu dla całej rodziny! Ogłaszam koniec, a raczej wielki, wykrzyczany z ulgą KONIEC! gotowania podwójnych obiadów, śniadań, ciast i kolacji. Od teraz nasze posiłki będą też różnorodne – czas przeprosić się z produktami, które jakoś tak z przyzwyczajenia omijam wzrokiem w sklepach.
Wszystkie przepisy czerpać będziemy z fantastycznej książki „Alaantkowe BLW. Od niemowlaka do starszaka. Domowa książka kucharska” autorstwa Asi Anger i Ani Piszczek, oczywiście zawsze dodając coś niecoś od siebie!
Obca jest Wam idea BLW?
Myślicie: „To nie dla mnie?” Nieważne! To naprawdę najmniej istotne. Nie będziemy Was na siłę przekonywać do tej metody rozszerzania diety. Jeśli Wasze dziecko jest na etapie papek i nie chcecie tego zmieniać, wykorzystujcie te przepisy dla siebie! Wasz maluch w końcu zacznie jeść nierozdrobnione jedzenie, a Wy do tego czasu wyrobicie sobie zdrowe nawyki żywieniowe. Gorąco Was do tego zachęcam!
Jesteście mamami niejadków?
Witamy Was z otwartymi ramionami! Też to przerabiałyśmy. Wierzcie mi, nie jestem w gronie mam, które nigdy nie „zachęcały” dziecka do zjedzenia „jeszcze tylko jednej” łyżeczki kaszki z torebki szantażując: „Jak nie zjesz to wyłączę bajkę”. Tak, tak, zdarzało mi się karmić Tosię w rytm „Kaczuszek”, czy innych „Jagódek”… Nie jestem z tego dumna, ale cóż… nie jestem matką idealną.
Zawsze jest jednak czas na zmianę. Wyłączenie tabletu z bajkami z dnia na dzień może być trudne, dlatego też ważne jest, aby posiłki, które serwujemy dzieciom były pyszne, kolorowe i różnorodne. Pomożemy Wam w tym!
A teraz czas na pierwszy przepis. Tak banalnie prosty i szybki, że pluję sobie w brodę, że przez tyle lat kupowałam drogie i pełne chemii masło orzechowe w sklepie.
Na marginesie: Orzechy ziemne są bardzo silnym alergenem, dlatego też pierwszy raz podałam je Tosi właśnie w postaci masła orzechowego, które znacznie mniej uczula i po skończeniu przez nią 1. roku życia. Najnowsze badania mówią jednak, że już niemowlętom można je podawać.
MASŁO ORZECHOWE
1,5 szklanki wyłuskanych orzechów ziemnych (niesolonych)
Orzechy prażymy na patelni na złoto, studzimy i wrzucamy do blendera (ja mam kielichowy, można też zrobić w malakserze, czy turbomixie). Miksujemy z przerwami, żeby nie przegrzać silnika aż orzeszki zaczną wydzielać olej. Wtedy zbieramy masę ze ścianek i znów miksujemy na gładką masę –> ta-dam! Masło orzechowe gotowe.
Przechowujemy je w szklanym słoiczku w lodówce max. miesiąc.
Porcję dla dorosłych można lekko posolić.
Moja modyfikacja: Jako że leń ze mnie nieprzeciętny, kupiłam torebeczkę już uprażonych orzechów, oczywiście niesolonych. Prościej się nie da!
Koniecznie dajcie znać, czy podoba się Wam nasza nowa seria i jakie przepisy by się Wam przydały w pierwszej kolejności!