DLA MAM POLECANE

Jestem mamą i mam prawo myśleć o sobie. Ty też!

Długo, bardzo długo się w życiu miotłam. Świetnie znałam swoje priorytety – rodzina, dom, dzieci, stabilizacja. Ale długo nie wiedziałam, co chcę w życiu osiągnąć, zadręczałam się, że nie mam żadnych konkretnych zainteresowań, pasji, talentów, czegoś, co mnie wyróżnia. Ale wiesz co? To bzdura!

Przez jakieś głupie kompleksy nie potrafiłam spojrzeć na siebie obiektywnie, uczciwie. Widziałam tylko wady… Jestem pewna, że wiele z nas tak ma.

Ostatnio powiedziałam głośno, do siebie, ale przy wielu świadkach: ZAWALCZĘ o siebie! Wezmę wreszcie sprawy w swoje ręce.

Przez kilka dni miałam w głowie chaos, ale wiesz, taki pozytywny – pomysł gonił pomysł, a różne fragmenty mnie zaczęły wreszcie wskakiwać w odpowiednie fragmenty układanki. Poczułam się i wciąż się tak czuję, bo proces ciągle trwa, jakbym nagle odkryła, że mam w kieszeni brakujące elementy. Ba! One od zawsze tam były, ja po prostu nie wiedziałam, że w ogóle kiedykolwiek do czegoś się przydadzą i stworzą jakiś sensowny obrazek.

Mam dość strachu przed własnymi marzeniami

Zaczynam spełniać swoje marzenia, i choć wiem, że nie będzie to proste, że wiele razy się potknę, wreszcie odnalazłam w sobie tę siłę, która pcha do przodu mimo przeciwności, tę odwagę, która pozwala uwierzyć, że niemożliwe jest jednak całkiem prawdopodobne. Odwagę, by spróbować. Odwagę, by zawalczyć.

Często wraca znajomy strach przed zmianami i nie pozwala mi zasnąć. Wtedy sobie mówię: hej, kiedy mam spełniać marzenia, jak nie teraz?! Odpowiedni moment może nigdy nie nastąpić. Po co czekać? Na co czekać? Za chwilę skończę 32 lata. Mam dość strachu przed własnymi marzeniami. Dość strachu przed porażką. Przed tym, co powiedzą inni, jak mnie ocenią i jaką łatkę przypną.

Biorę życie w swoje ręce, biorę czas w swoje ręce i działam. Zbyt długo zwlekałam.

To nigdy nie jest i nie może być proste

Zawsze zazdrościłam ludziom, którzy mieli jakąś konkretną pasję, czy talent – potrafili przepięknie malować, grać na fortepianie, jeździć konno, śpiewać, piec ciasta, tańczyć. Dawno temu przyklejono mi etykietkę „słomiany zapał”, którą usprawiedliwiłam brak samodyscypliny, by wytrwać przy jakiejś dziedzinie. Uwielbiałam próbować nowych rzeczy, ale szybko się zniechęcałam, rozpraszałam, bałam się rywalizacji i przegranej. Myślałam, że jak znajdę to swoje COŚ, to wszystko będzie proste i stanę się mistrzem bez większego wysiłku. Głupie, co? ;)

Żeby osiągnąć coś „wielkiego” trzeba w to włożyć cholernie dużo pracy, cierpliwości i wysiłku, wymaga to wielu wyrzeczeń. Wiesz dlaczego napisałam „wielkiego” w cudzysłowie? Bo nie chodzi o to, żeby zadziwić świat, żeby być mistrzem w swojej dziedzinie, autorytetem i niedościgłym wzorem. Jasne, fajnie mieć takie marzenia, ale mogą one być ciężarem i stopować nas w obawie przed porażką. Dla mnie priorytetem jest spokojne, szczęśliwe życie. Nie muszę być najlepsza ze wszystkich.

Nie wystarczy chcieć. Ale jest coś, co możesz zrobić już teraz

Spróbuj dotrzeć do tych swoich marzeń, które tkwią gdzieś głęboko, o których może boisz się nawet myśleć. Zastanów się co Cię ogranicza. Podnieś wysoko głowę, spójrz w lustro i w swoje oczy. Być może to nie jest odpowiedni czas na to marzenie, może masz zobowiązania i inne rzeczy, których faktycznie nie da się przeskoczyć. Nie będę Ci wmawiać, że wszystko możesz mieć już teraz, że wystarczy tylko chcieć, bo nie wystarczy. I czasem trzeba poczekać na sprzyjające okoliczności, byle nie za długo ;) A wiesz co możesz zrobić już teraz? Przestać się bać własnych marzeń. Spójrz na nie śmiało, jak na plan do zrealizowania. Zacznij stawiać pierwsze, choćby małe kroki, planuj, myśl, próbuj.

Jestem mamą i mam prawo myśleć o sobie. Ty też!

Nam, mamom szczególnie łatwo przychodzi zapominanie o własnych marzeniach. Spychamy je na bok, zastępujemy masą spraw do ogarnięcia, codziennymi obowiązkami. Świętujemy sukcesy dzieci, męża, a coraz bardziej przestajemy myśleć o naszych własnych sukcesach, planach, wyzwaniach. Nie mamy czasu, energii, pieniędzy, by realizować własne marzenia. Ja to wiem, bo sama to przerabiałam. Tylko jak mamy być inspiracją dla naszych dzieci, jak uczyć je asertywności i przebojowości, jeśli najpierw nie zawalczymy o siebie?


Mogą Ci się spodobać