Początek jesieni wprowadził nieoczekiwaną rewolucję w naszym domu. Zamiast chodzić spać jak zwykle o 19-20, dziewczynkom wieczorami… nie chce się spać!
Nie bardzo wiem, jak to wytłumaczyć, sprawdzałam fazy Księżyca, szukałam śladów ząbkowania u młodszej i dałam szlaban na słodycze starszej. I… nic! Przychodzi 19 – a Tosia i Helenka zamiast trzeć oczy i szykować do snu chcą się bawić, bawić, bawić. Ewentualnie czytać, ufff! To mnie trochę ratuje ;)
Ale ile można czytać? Co wieczór czytam Tosi po 5-6 książek, a tracę głos, a ona wciąż: „czytaj, mamo, czytaj! Nie chce mi się spać.” Marcin w tym czasie śpiewa po raz setny „Ta Dorotka” Helence, której tak wygodnie i przyjemnie w jego ramionach, że aż żal usypiać ;)
Zebrałam dziś dla Was nasze hity ostatnich dni – książki dla maluszków i przedszkolaków, dla starszaków i zmęczonej mamy te się coś znajdzie ;) Dwie gry dla kilkulatków i zestawy kart edukacyjnych do nauki literek i cyferek, które, choć przeznaczone dla Tosi, świetnie zajmują też niemowlaka.
Dla maluszków:
Seria kartonowych książeczek „Krok po kroku”
Helenka jest w takim wieku, że interesuje ją dosłownie wszystko. A najbardziej lubi się wspinać i sprawdzać na ile sposobów może sobie nabić guza… ;) Wieczorami energia wcale jej nie mija! Dlatego każdy pomysł jak zatrzymać ją w jednym miejscu na dłużej niż dwie chwile jest bardzo cenny. Dobrze sprawdzają się w tym celu książeczki, choć tylko bardzo wytrzymałe, bo przecież za każdym razem trzeba sprawdzić, czy czasem aby nie da się ich zjeść…
W serii wydawnictwa Wilga „Krok po kroku” pojawiły się nowe tytuły, z których każda podejmuje nie tylko inny temat, ale też w inny sposób. A to dość rzadkie w przypadku serii książkowych. I tak: „Hop! do kąpieli” zachęca malucha do zabawy w wannie i spokojnego znoszenia tych wszystkich nudnych, choć ważnych czynności, jak mycie uszu, plecków, paluszków, no i głowy, oczywiście!
W „Mówi się” pełno jest wyrazów dźwiękonaśladowczych, które dzieci uwielbiają, zwierzątek oraz słów, które na co dzień otaczają dziecko. Tata kicha A PSIK, zając kica KIC, KIC, nóżki tupią TUP, TUP, TUP, a zupka jest pyszna MNIAM, MNIAM. Hit dla maluchów!
„Koci łapci”, kolejna kartonówka, to zbiór prostych, rytmicznych wierszyków i rymowanek dla dzieci. Oprócz tytułowego „koci koci łapci”, są tu też takie klasyki jak „idzie rak nieborak”, „lata osa koło nosa”, czy „baloniku nasz malutki”. Niektórych rymowanek wcześniej nie znałam, np. „Tu paluszek, tu paluszek, kolorowy mam fartuszek”.
Ostatnia z serii, „Mój dzień dobry” przedstawia dzień z życia maluszka-przedszkolaka. Nie mogło więc tu zabraknąć codziennych czynności, jak pobudka, ubieranie, droga do przedszkola i zabawy w nim, obiadek, leżakowanie, plac zabaw, usypianie. Myślę, że z powodzeniem można tu zamienić słowo „przedszkole” na „żłobek” i czytać też młodszym maluchom.
Wydawnictwo Wilga
Do kupienia tutaj:
Dla starszych dzieci:
„Dobranocki na Gwiazdkę”
Taaak, wiem! Gwiazdka, już?! Naprawdę chciałam tę książkę przechować do grudnia, ale dostałam ostatnio kilka wiadomości o tym, że przymierzacie się do zrobienia większych zamówień książkowych. A tę książkę naprawdę warto poczytać dziecku przed Świętami! „Dobranocki na Gwiazdkę” to zbiór 11 opowiadań polskich autorów, wśród których znalazły się m.in. Zofia Stanecka, Justyna Bednarek, Agnieszka Tyszka i Manuela Gretkowska.
Książka jest pięknie wydana i dopracowana w każdym szczególe. Twarda okładka, gruby papier, duże litery i wreszcie przepiękne ilustracje Ewy Beniak-Haremskiej w starym, klasycznym stylu sprawiają, że czuję, jakbym wróciła do czasów swojego dzieciństwa.
Opowiadania są nie mniej magiczne, spokojne, ale nie nudne. Pełno w nich takiego domowego ciepełka, niebanalnych historii o świętym Mikołaju, który dostaje coś wyjątkowego, Aniołku, który przynosi prezenty w Krakowie, zbłąkanym wędrowcy, a w zasadzie „wędrownicy”, na którą czeka miejsce przy stole, wigilijnym karpiu, który nie ma ochoty być zjedzonym. O tym, co jest w życiu ważne, co sprawia, że rodzina jest rodziną, a dom domem.
Wydawnictwo Nasza Księgarnia
Do kupienia TUTAJ
„Zwierzęta, które zniknęły. Atlas stworzeń wymarłych” N. Kucharska
Takiego atlasu jeszcze nie było! A przynajmniej ja takiego nie widziałam. Pełno w nim zwierząt, których już nie ma na naszym świecie. Niektóre z nich odeszły dawno temu, jak dinozaury i pierwsze płazy, inne zaś zniknęły bardzo niedawno, na przykład pewne gatunki nosorożca, lamparta, a nawet wrony. Często kartkujemy ten atlas już w łóżku, oglądamy różne zwierzęta, rozmawiamy o tym, dlaczego już ich nie ma i co można zrobić, żeby zapobiec wyginięciu kolejnych gatunków – aligatorów, tygrysów, goryli, czy wombatów.
Myślę, że to na nas, rodzicach, spoczywa obowiązek uwrażliwienia dzieci na piękno i bogactwo przyrody, ale też na krzywdę zwierząt. Odwracanie wzroku w niczym nie pomoże. Zanieczyszczenie środowiska, kłusownictwo, zmiany klimatyczne, zawłaszczanie przestrzeni przez ludzi, niszczenie siedlisk, to tylko niektóre przyczyny zanikania gatunków.
Ten atlas jest wyjątkowy też dlatego, że mimo trudnego tematu, jaki podejmuje, nie przygnębia, nie obwinia, nie dołuje. Czyta się go i ogląda z dużym zaciekawieniem, dzieci (rodzice zresztą też) dowiadują się mnóstwa nowych rzeczy. Bardzo polecam!
Wydawnictwo Nasza Księgarnia
Do kupienia TUTAJ
seria książek o Misiu Koraliku
Ciekawa seria książeczek o małym ciekawskim misiu dla przedszkolaków połączona z kreatywnymi zadaniami do wykonania DIY. Miś Koralik jest bardzo uczynnym maluchem: pomaga szukać dziadkowi okularów, przy okazji dowiadując się w jakim celu się je nosi („Miś Koralik. Okulary”), razem z mamą układa skarpetki parami i znajduje sposób na te pojedyncze („Miś Koralik. Skarpetki”), dowiaduje się jak ważne jest niemarnowanie wody i do czego się ona przydaje („Miś Koralik. Bulbul”) oraz jak należy się zachowywać jadąc po ulicy hulajnogą („Miś Koralik. Rysa”).
Świetnym pomysłem są umieszczone na końcu każdej książeczki pytania sprawdzające zrozumienie lektury i utrwalające nowe informacje. Miś Koralik zachęca równie dzieci do aktywności – wycięcia i złożenia wiatraczka, okularów, przygotowania pacynki ze skarpetki bez pary, ozdobienia pokoju kwiatkami.
Wydawnictwo Wilga
Do kupienia tutaj:
„Kobiety. Badaczki, czempionki, awanturnice” J. Kończak
Mądra, wyjątkowa, przepiękna. Tak w trzech słowach mogłabym opisać tę książkę, pełną sylwetek niesamowitych kobiet i nieprawdopodobnych, choć prawdziwych opowieści. Poznałam historię Mary Anning, kobiety, która wydobywała szkielety ichtiozaurów ze skalistych klifów Wielkiej Brytanii; Kateriny Matairy, dzięki której język maoryski nie uległ zapomnieniu, a w konsekwencji stał się jednym z języków urzędowych Nowej Zelandii oraz Tu Youyou, chińskiej badaczki, uhonorowanej Nagrodą Nobla z medycyny. Wyobraźcie sobie, jak wielka była jej determinacja, gdy poszukując lekarstwa na malarię, celowo zaraziła się tą chorobą, by udowodnić skuteczność leczenia wyciągiem z jednej z lokalnych roślin, bylicy rocznej?
Książka koncentruje się na kobietach, ale tak naprawdę jest dla każdego. To kilkadziesiąt inspirujących opowieści o ludziach, którzy nie bali się marzyć i mimo przeciwności iść własną drogą. Mamy tutaj też polskie akcenty – wśród wyróżnionych kobiet znalazła się Maria Skłodowska-Curie, której nikomu nie trzeba przedstawiać, bohaterka wojenna Antonina Żabińska oraz himalaistka Wanda Rutkiewicz.
Warto też podkreślić, że książka jest przepięknie wydana. Duży format, malarskie ilustracje Karoliny Matyjaszkowicz, gładki papier sprawiają, że książka będzie idealnym prezentem, nie tylko dla dzieci.
Wydawnictwo Nasza Księgarnia
Do kupienia TUTAJ
Coś dla mamy:
„Zielone koktajle dla mam i dzieci. 365 przepisów”
Skoro już piszę o książkach, chciałabym Wam też polecić tę, którą ostatnio odkryłam, i która wprowadziła niemałe zamieszanie w naszej kuchni. Bardzo lubię przygotowywać zdrowe, domowe soki i koktajle dla całej rodziny. Dzięki nim przemycam mnóstwo warzyw i owoców mojej córce, która ostatnio je dość wybiórczo. Jarmuż, szpinak, burak, seler – to tylko kilka przykładów. Czasami jednak próbuję zakombinować ze składem trochę za bardzo, czego efektem są mieszanki, które nikomu nie smakują. Dlatego poszukiwałam dobrej książki z przepisami na zdrowe soki i koktajle, które będą smakować dzieciom.
„Zielone koktajle dla mam i dla dzieci” to aż 365 przepisów, wśród których znajdziemy propozycje na dziecięce przyjęcie, różne święta i imprezy tematyczne, koktajle, które latem przynoszą ochłodzenie, a jesienią i zimą rozgrzewają. Nie zabrakło też tych polecanych przy przeziębieniu, wzmacniających odporność, poprawiających samopoczucie i działających pozytywnie na wzrok, pamięć, koncentrację, pomagających usnąć.
Duży wybór koktajli mają też kobiety w ciąży i planujące ciążę, a także matki karmiące. Oczywiście, mogą one pić wszystkie soki, jednak te są szczególnie polecane.
Jeśli macie w domu małych niejadków, którzy nie lubią próbować nowych rzeczy i podejrzliwie patrzą na miksturę w szklance, dajcie się zainspirować i spróbujcie podać koktajl w pięknej formie, z fajną słomką, domalowanym uśmiechem, czy przyklejonymi króliczymi uszami. Dzieci to lubią ;)
Wydawnictwo Publicat
Do kupienia TUTAJ
„Mała księga mądrości Kubusia. Z drobną pomocą Prosiaczka, Kłapouchego, Królika, Sowy i Tygryska, rzecz jasna!”
Szał na Kubusia Puchatka nadal trwa! Tym razem wydawnictwo Egmont wypuściło w świat książkę pełną kubusiowych mądrości. Oprócz słynnych powiedzonek Puchatka znalazły się też tutaj cytaty z Kłapouchego, Królika, Sowy i Tygryska. A to wszystko w pięknej formie, ze stonowanymi ilustracjami M. Walla i zabawnymi komentarzami.
Na razie jest to książka dla mnie, bo jeszcze pracuję nad tym, żeby moje córki dołączyły do grupy fanów misia ze stumilowego lasu. Gdy tylko dostałam ten zbiór, od razu przeczytałam od deski do deski. Wbrew pozorom zajęło mi to dość dużo czasu, bo niejednokrotnie musiałam się zastanowić nad pozornie błahymi myślami misia o małym rozumku. Odnalazłam wiele cytatów, które mgliście pamiętałam ze swojego dzieciństwa, a które w tamtym czasie były dla mnie ważne. I wiecie co? Te myśli wcale się nie zdezaktualizowały, wręcz przeciwnie, nadal są dla mnie źródłem wsparcia i inspiracji.
Wydawnictwo Egmont
Do kupienia TUTAJ
Hity jesieni: GRY
„Supernogi stonogi”
Ostatnio praktycznie codziennie przed pójściem spać rozgrywamy z Tosią kilka partyjek w planszówki. Pomaga to wyciszyć dziecko i skraca potem ilość czytanych książek, nawet o dwie pozycje ;)
„Supernogi stonogi” mamy już od kilku miesięcy i jeszcze się nam nie znudziły. I nic dziwnego, to naprawdę dobra, prosta gra dla całej rodziny, do ogarnięcia już dla 4-latków. Celem gry jest oczywiście stworzenie jak najdłuższej stonogi. Gracze naprzemiennie rzucają wszystkimi czterema kostkami, na których widnieją symbole odpowiednich kolorów butów albo gwiazda (joker). W zależności od tego, jaki wynik pojawi się na kostkach, gracz może wziąć kafelek z 2, 3 lub 4 butami w wybranym kolorze i dołączyć do swojej stonogi. Wygrywa osoba, której stonoga ma najwięcej butów.
Grę można uatrakcyjnić i utrudnić, wykorzystując dodatkowe elementy, takie jak kafelki ze złotym butem, bosymi stopami, czy ogonkami. Dzięki temu mamy jeszcze więcej możliwości!
Wydawnictwo Egmont
Do kupienia TUTAJ
„Jamniki”
Cel gry jest podobny jak w przypadku Stonogi – chodzi o to, by założyć swojemu jamnikowi jak najdłuższy kubraczek. Na początku nasze jamniki są króciutkie i nie mają żadnego wdzianka, z biegiem czasu jednak dokładamy mu kolejne części kubraczka, a psiak rośnie. Kolejne fragmenty ubranka muszą do siebie pasować kolorem lub liczbą kostek, za które otrzymujemy później dodatkowe punkty.
Gra jest prosta, choć trzeba pamiętać o zasadach dokładania kubraczków. Pewnie dlatego wydawca dedykuje ją dzieciom od 6. roku życia. Moim zdaniem śmiało możemy grać w nią już z przedszkolakami! Czy będzie zbyt prosta dla starszych dzieci? Na pewno nie, ponieważ w pudełku znajdziemy też kafelki z tajnymi zadaniami, dzięki którym co nieco sobie pokomplikujemy ;)
Idealna gra na wieczorne wyciszenie.
Wydawnictwo Nasza Księgarnia
Do kupienia TUTAJ
Zestawy do nauki literek i cyferek od Kapitana Nauki
Tosia wkroczyła ostatnio w fazę fascynacji literkami, pisaniem i czytaniem. Codziennie uczy się nowych liter, a wiedzę utrwala wciąż i wciąż je zapisując na wszystkim, co ma pod ręką – luźnych kartkach, zeszytach, kolorowankach, tablicy suchościeralnej, tapecie kredowej, dobrze, e nie na ścianach, choć było blisko ;) Ogromnie mnie to cieszy i zadziwia, bo nową wiedzę chłonie jak gąbka. Naturalnie wszystkie pomoce do nauki literek i cyferek są teraz u nas na topie, m.in. zestawy od Kapitana Nauki.
W każdym pudełku znajduje się 35 kartonowych kart oraz książeczka z ćwiczeniami, utrwalającymi wiedzę. Karty z zestawu „Poznaję litery” przedstawiają z jednej strony małe litery alfabetu, a z drugiej fotografię odpowiedniego obiektu. Samogłoski oraz niektóre spółgłoski są powtórzone (za każdym razem z innym obrazkiem), aby łatwiej było układać z nich słowa. To, co mi się w tym pakiecie najbardziej podoba, to fakt, że jest to produkt 100% polski, z polskimi słowami. Nauka angielskiego jest oczywiście bardzo wana, jednak gdy próbowałam pracować z Tosią na podobnym materiale (akurat były to literkowe puzzle) po ang., sporo rzeczy jej się myliło i szybko się zniechęcała. Drugi plus za obrazki na kartach, które są po prostu bardzo estetycznymi, kolorowymi zdjęciami, a nie grafikami, które czasem trudno rozpoznać.
Tym zestawem bawię się również z 10-mies. Helenką, która uwielbia wyszukiwać spośród kilku kart przedmiot lub zwierzątko, o które pytam. Świetnie sobie z tym radzi.
Pakiet do nauki cyferek „Poznaję liczby” składa się z 3 zestawów kart z liczbami 1-10 oraz kilku dodatkowych kart ze znakami działań (+, -, =, >, <). Dzięki nim możemy pracować także ze starszym dzieckiem i powoli wprowadzać je w świat działań matematycznych. Podobnie jak w zestawie literkowym, tutaj również na odwrocie kart mamy piękne, barwne fotografie.
Kapitan Nauka
Wydawnictwo Edgard
Do kupienie tutaj: