W tym roku postawiłam na Święta w rytmie slow. A czemu nie! Z jednej strony zrobiłam plan i postanowiłam, że nie dam się zaskoczyć i obudzić z ręką w nocniku szukając prezentów dzień przed Wigilią. Z drugiej zaś obiecałam sobie, że humoru nie popsują mi takie detale jak nieumyte okna czy przypalone pierniczki (ups, wydało się!). Zrobię wszystko, aby to był spokojny, rodzinny czas, bez stresu i biegania. Takie nasze slow Święta.
Czy jest to wykonalne z dzieckiem? W zeszłym roku się udało z półrocznym maluchem, więc myślę, że i teraz będzie to równie relaksujący, spokojny czas. Mam na to kilka patentów.
1. Święta wyjazdowe
Mam taką wizję Świąt w swoim domu, przy kominku, w dużym ciepłym salonie ale… organizację kolacji wigilijnej odpuszczam sobie do momentu, kiedy będę miała wnuki. No i dom z dużym salonem i kominkiem. Dla mnie Święta to przede wszystkim czas spotkań z dawno niewidzianą rodziną – babcią, ciotecznym rodzeństwem. W tym roku aż tak daleko nie pojedziemy, bo na dzień dzisiejszy kilka godzin w aucie z moim półtorarocznym szkrabem do przyjemności nie należy, ale i tak całe Święta spędzimy „na wyjeździe”. Jakie są plusy? Przygotowuję tylko wybrane potrawy zamiast wszystkich, a siedząc w salonie faktycznie spędzam miło czas, a nie tylko zastanawiam się czy aby przypadkiem dywanu nie przydałoby się kolejny raz odkurzyć…
2. Organizacja rzecz święta!
Nie zostawiam niczego na ostatnią chwilę. Wcześniej przygotowałam świąteczny plan – kupiłam już wszystkie prezenty, systematycznie sprzątam mieszkanie, w ten weekend kupimy i ubierzemy choinkę, ustaliliśmy harmonogram odwiedzin rodziny. Nic tak nie psuje świątecznych humorów jak bieganie w wigilijny poranek w poszukiwaniu ostatnich prezentów, czy szorowanie podłóg, prawda? W tym roku rezygnujemy ze szklanych ozdób na choince na rzecz nietłukących się bombek i bezpiecznych ozdób hand made. Lepiej dmuchać na zimne i minimalizować ryzyko.
3. Detale, atmosfera, zdjęcia
W te Święta moim celem jest celebrowanie czasu spędzonego razem, odkrywanie przyjemności prostych czynności i łapanie ulotnych chwil aparatem. Mam nadzieję, że będę Wam się miała czym pochwalić później :) Ale wiecie co? Nie mam wcale parcia na to, żeby wszystko było idealnie, dziecko miało po obiedzie nieskazitelnie czyste ubranko, a klocki nie walały się po podłodze. Idealność jest bardzo wymagająca, a ja chcę trochę nam wszystkim odpuścić, wyluzować. Spędzić ten czas po swojemu, rodzinnie, powoli, leniwie…
4. Odkryj w sobie dziecko!
Tak! Chcę być przyjaciółką z kulkowego baseniku, chcę się ganiać, przeglądać książeczki, budować wieżę z klocków, zakładać lalce pampersa, chichrać się i puszczać „pierdzibączki” na brzuszku. Robić to samo, co robię każdego popołudnia, ale dłużej, intensywniej, więcej. Chcę wycisnąć z tego naszego czasu tyle ile się da i odnaleźć w sobie dziecko. Myślę, że Tosiowe prezenty pod choinką bardzo mi w tym pomogą ;) (też uwielbiacie się bawić Lego?)
5. Wyluzuj!
Ostatni i najważniejszy punkt. Nawet gdy okazuje się, że o czymś zapomniałam albo dziecko stwierdzi, że oto pora na marudzenie, nie opuści mnie dobry humor (obiecuję wszem i wobec!). Powtarzam sobie, że tylko spokój nas może uratować. Nie przywiązuję dużej wagi do tradycji, Święta to dla mnie przede wszystkim czas dla rodziny – dla mojej córeczki i męża. To okazja, żeby zatrzymać się na parę dni, uspokoić, odetchnąć. Mam tak naprawdę gdzieś to, że okna nieumyte, a na stole nie ma 12 potraw. Mogłabym jeść w Wigilię chociażby frytki – nie ważne, liczy się to, że spędzam ten czas z najważniejszymi dla mnie osobami.
Do Świąt zostało już tylko kilka dni – jak je spędzacie? Jakie są Wasze sposoby na Święta w rytmie slow?