Żyjesz w ciągłym biegu, załatwiasz masę spraw, zajmujesz się dzieckiem, sprzątasz, gotujesz, pierzesz… W piątek z roztargnieniem orientujesz się, że to już prawie koniec tygodnia, a Ty nie ogarnęłaś nawet połowy tego, co sobie zaplanowałaś. Czas ucieka Ci przez palce, a terminy depczą po piętach… Relaks? To takie słowo w ogóle istnieje w słowniku młodej matki?
Zawsze pragnęłam żyć w rytmie slow (pisałam o tym np. tutaj: KLIK), staram się pamiętać o tym, co jest ważne, nie gonić za bzdurami i cieszyć się krótkimi chwilami domowej sielanki. Zwykle jednak coś mnie rozprasza. Kilka rzeczy, które muszę odhaczyć na liście, żeby z czystym sumieniem usiąść wreszcie na kanapie z kubkiem gorącej herbaty.
Przede wszystkim nie potrafię odpoczywać w bałaganie. W idealnym świecie przed starannie zaplanowanym relaksem miałabym posprzątane całe mieszkanie, poprane i poprasowane ubrania oraz ogarnięte wszystkie ważne sprawy z mojej listy „TO DO”. Dawno już jednak pogodziłam się z tym, że temu światu daleko do ideału, więc radzę sobie jak potrafię najlepiej. Beztroskie wygłupy z moją córeczką są dla mnie dużo ważniejsze niż piętrzące się brudne naczynia i wolę bawić się w berka, chowanego, czy „jedzie pociąg z daleka” niż posadzić dziecko przed telewizorem i w spokoju prasować.
Mam kilka swoich tricków na to, jak pogodzić przyjemne z pożytecznym i w czasie wykonywania domowych obowiązków uszczknąć coś dla siebie.
1. Bawię się z dzieckiem w sprzątanie
To podstawa. Razem odkurzamy, razem zmywamy podłogi i ścieramy kurze. Tosia ma swoją ściereczkę, szczotkę i zmiotkę. Ona się bawi, a ja mogę trochę ogarnąć mieszkanie. Dzieci uwielbiają naśladować rodziców :) Córka bardzo lubi mi pomagać, cieszy się za każdym razem, gdy proszę ją o przyniesienie jakiejś rzeczy, czy wyrzucenia czegoś do kosza. Chętnie sprząta swoje zabawki i przenosi je z miejsca na miejsce, gdy śmigam po salonie z odkurzaczem. Cieszę się, że przy okazji utrwalamy pozytywne nawyki ze żłobka.
2. Wyganiam męża i dziecko z domu
Od czasu do czasu wyprawiam męża z Tosią na kilkugodzinną wycieczkę lub wypad do dziadków i… rzucam się w wir sprzątania. Zwykle takiego dnia mam mnóstwo energii i z zapałem szoruję płytki w łazience, myję okna i lodówkę. Zawsze zaczynam od najbardziej niewdzięcznych zadań, a kończę na tym, co lubię najbardziej – porządkach w mojej biblioteczce. Gdzie tu relaks? Podczas wykonywania większości czynności słucham audiobooków, które odkryłam spacerując zimą z malutką Tosią w wózku. Czas mija mi wtedy znacznie szybciej, a mieszkanie sprząta się samo. Nieodłączną częścią prasowania jest dobra komedia albo odcinek ulubionego serialu (ostatnio House of Cards, polecam!).
3. Zakupy robię u kosmetyczki
Od dawna kupuję przez internet mniejsze i większe gadżety, kosmetyki i książki, ale muszę się przyznać, że dopiero kilka miesięcy temu odkryłam, że mogę tak też kupować artykuły spożywcze. Oświecił mnie kolega z pracy, który nie ma samochodu i nie widzi sensu w cotygodniowym targaniu zgrzewki wody mineralnej przez pół osiedla. Jego zdanie potwierdziła koleżanka mieszkająca na 3. piętrze bez windy. Gdy spojrzałam na ceny produktów na , tylko utwierdziłam się w przekonaniu, że zakupy tam to naprawdę niezły pomysł. Dlaczego? Otóż ceny praktycznie wszystkich produktów są niższe niż w moim sklepie osiedlowym (różnica 1zł na jogurcie to sporo, prawda?) i porównywalne do tych w dyskontach. Poza tym produkty z najlepszymi cenami są specjalnie oznaczone, można też sortować po cenie, co oszczędza sporo czasu. Przy większych zakupach dostawa jest gratis.
Na początku we kupowałam głównie ciężkie produkty, takie jak wodę, mleko, oliwę, cukier, mąkę, kasze, ryże, makarony, za co był mi wdzięczny mąż, do tej pory odpowiedzialny za cotygodniowe zakupy. Po małym teście szybko też się przekonałam, że mogę w ciemno zamawiać świeże owoce, warzywa (które ostatnio zużywamy wręcz w hurtowych ilościach: KLIK) i pieczywo. Dobrej jakości mają też ryby, a mrożone frytki i lody są dostarczane w prawdziwie zmrożonej postaci. Nie pytajcie skąd wiem ;)
Na stronie można tworzyć swoje listy zakupowe i robić zakupy w każdej chwili. Nawet w czasie zasłużonego relaksu z maseczką algową na twarzy :)
Dzięki tym sposobom nie dość, że łączę przyjemne z pożytecznym, to jeszcze oszczędzam sporo czasu, który mogę fajnie spędzić z rodziną, nie zadręczając się tym, że lodówka świeci pustkami, a mieszkanie jest nieposprzątane.
Wpis powstał we współpracy z Frisco.pl, a autorką zdjęć jest Justyna Ariyst Lewandowska, koniecznie zajrzyjcie na jej stronkę: KLIK! :)