Wrzesień zbliża się wielkimi krokami, a wraz z nim wiele mam z nerwów nie może spać, martwi się i zastanawia jak jej maluszek da radę. Wiem, bo sama byłam taką mamą 2 lata temu. Teraz, z perspektywy mamy wrześniowego przedszkolaka i żłobkowego absolwenta powiem Wam co i jak z tymi żłobkami, jakie są plusy i minusy i na co zwrócić uwagę.
Moja córka rozpoczęła żłobkową przygodę po skończonym roczku. Korzystając z tego, że urodziła się w czerwcu, a mój powrót do pracy przypadał na sierpień, już w lipcu rozpoczęliśmy powolną adaptację. Przez cały miesiąc córka spędzała w żłobku 3-4 godziny, wychodząc zawsze przed leżakowaniem. Poznała wtedy swoją przyszłą żłobkową ciocię, choć nie dzieci – nikt z rodziców nie zdecydował się na taki system jak ja. Dzięki temu Tosia spędzała czas ze starszą grupę, świetnie zaadaptowaną i lubiącą żłobek. Nie było żadnego płaczu, stresu, a opiekunki mogły poświęcić jej więcej czasu. Potem w sierpniu żłobek był zamknięty, a córka spędzała z dziadkami i tatą na zmianę czas, kiedy byłam w pracy. Dzięki temu przyzwyczaiła się do dłuższej, bo ok. 7-godz. rozłąki z mamą. I z cyckiem ;)
Nadszedł wrzesień. Miałam obawy jak Tosia odnajdzie się w nowej grupie, jak ogarnie samodzielne zasypianie, czy polubi opiekunki. Adaptacja okazała się w jej przypadku zupełnie bezbolesna, obyło się nawet bez płaczu. Myślę, że to dzięki naszym wcześniejszym działaniom. Wiem, że miałam dużo szczęścia, mogąc to wszystko tak zorganizować. Podejrzewam, że z drugim dzieckiem nie będzie to takie proste ;)
Nauczyłam się też, że połową sukcesu jest nastawienie rodzica. Nie mniej ważna jest oczywiście zatrudniona w żłobku kadra. To, czy żłobkowe ciocie są empatyczne, ciepłe i po prostu opiekuńcze w ogromnym stopniu wpływa na to, czy dziecko się tam dobrze czuje. My i tym razem trafiliśmy idealnie, co więcej nie było rotacji opiekunek, dzięki czemu dziecko czuło się bezpiecznie i stabilnie.
Nie mam jednak klapek na oczach i nie widzę instytucji żłobka wyłącznie w jasnych barwach. Żłobek ma niestety sporo minusów.
Minusy żłobka
1. Chorowanie
Pierwszy i największy minus. Nie ma się co oszukiwać, prawie wszystkie dzieci chorują. Był czas kiedy Tosia chodziła do żłobka 3-4 dni w miesiącu. W pozostałe dni była chora albo zaraz po chorobie. Po antybiotykach min. tydzień siedziała jeszcze w domu, żeby odbudować trochę odporność, ale i tak na niewiele się to zdało. Kilka dni po powrocie do żłobka znów pojawiał się katar… Dla pocieszenia dodam, że pierwszy rok, a w zasadzie jesień-zima są najgorsze. W drugim roku chodzenia do żłobka moje dziecko chorowało już naprawdę rzadko. Co prawda przynosiła wciąż żłobkowe wirusy, ale chorowałam ja i mąż, a u Tosi kończyło się to na małym katarze.
2. Tęsknota za rodzicami
Nie oszukujmy się, roczne-półtoraroczne dziecko nie czerpie wielkiej frajdy z wielu godzin z dala od mamy i taty. Taki maluszek najbardziej potrzebuje domowego ciepła, spokoju i stabilności, a nie zajęć z judo, angielskiego i lepienia garnków, co oferuje obecnie wiele prywatnych żłobków. Szczerze Wam powiem, że choć uwielbiałam nasz żłobek (a zwłaszcza pracujące w nim panie) i cieszę się, że wybraliśmy właśnie taką opcję, a nie np. nianię, to jednak gdybym miała taką możliwość, zatrzymałabym córkę w domu do 2. roku życia.
3. Ingerencja w wychowanie
Mówi się, że to nie placówka wychowuje dziecko, ale rodzice, jednak to tylko część prawdy. Czy to żłobek, czy niania lub babcia, każde miejsce i osoba, z którą dziecko spędza wiele godzin dziennie mają wpływ na wychowanie naszego dziecka. O pozytywnym wpływie napiszę Wam za chwilę, jednak zdarzają się też kwestie, które dziecko pozna od innej strony niż byśmy tego chcieli. To zupełnie naturalne, każda osoba opiekująca się maluchem chcąc nie chcąc przekazuje mu część swoich opinii, przekonań, zwyczajów. Dziecko w wieku żłobkowym nie zrelacjonuje nam wszystkiego co działo się w ciągu dnia, więc nie będziemy mogli na bieżąco prostować, a taki maluch chłonie wszystko jak gąbka. Przykład? To co staram się już od jakiegoś czasu wyeliminować, czyli powielanie stereotypów dotyczących płci: chłopcy robią tak, a dziewczynki robią tak, chłopcy są tacy, a dziewczynki takie itp.
Plusy żłobka
1. Rozwój dziecka
Żłobek wpływa pozytywnie na rozwój malucha. Ciocie organizują wiele ciekawych zajęć, prac plastycznych i ruchowych, na które przynajmniej ja nie wpadłabym w domu albo nie miałabym czasu ich organizować. Dzieci zdobywają nowe umiejętności, zaczynają recytować wierszyki, śpiewać piosenki, grać w różne gry.
2. Kontakt z innymi dziećmi
Moim zdaniem jest to ważne zwłaszcza dla 2-latków, których ogromnie ciągnie do rówieśników. Dzieci uczą się pracować w grupie, rozmawiać ze sobą, czekać na swoją kolej, dzielić się zabawkami. Poznają zasady wspólnej zabawy i ćwiczą w praktyce rozwiązywanie konfliktów. Nabierają śmiałości i odwagi. Młodsze maluchy raczej nie zwracają większej uwagi na inne dzieci (choć oczywiście są wyjątki), ważniejsza dla nich jest dobra relacja z opiekunem.
3. Samodzielność
Dzięki żłobkowi wielu rzeczy nie musiałam uczyć mojego dziecka. Wręcz przeciwnie, wiele razy zdarzało się, że Tosia mnie zaskoczyła nowymi umiejętnościami. Sprzątanie zabawek, samodzielne jedzenie przy stole, odnoszenie rzeczy na swoje miejsce, higiena osobista, wyrażenia grzecznościowe to kwestie, na których położony jest duży nacisk w żłobkach. Oczywiście łatwiejsza jest też adaptacja w przedszkolu :)
A czy Wasze dzieci chodziły lub właśnie idą do żłobka?