Wakacje w Bułgarii zwykle kojarzą się z takimi kurortami jak Złote Piaski i Słoneczny Brzeg. My wybraliśmy się w mniej znany rejon – na południowe wybrzeże, które nas oczarowało. Dziś opowiem Wam gdzie, jak i dlaczego właśnie tak :)
Ale od razu uprzedzam, w tym wpisie nie znajdziesz porównania południowego wybrzeża Bułgarii z kurortami, o których wcześniej wspomniałam, bo ich po prostu jeszcze nie znam. Jeszcze, bo do Bułgarii wrócimy, a że lubimy odkrywać nowe miejsca, to z pewnością prędzej czy później się tam skierujemy.
Południowe wybrzeże Bułgarii
Dlaczego zdecydowaliśmy się na wakacje na południowym wybrzeżu Bułgarii? Mówiąc zupełnie szczerze – z polecenia :) A gdy obejrzeliśmy fotki okolicy i hotelu, przeczytaliśmy opinie, długo się nie wahaliśmy. Nasze preferencje wakacyjne zmieniają się wraz z okolicznościami i oczekiwaniami co do urlopu – co innego wybieramy, gdy chcemy na maxa zwiedzać, co innego (wybieraliśmy), gdy chcieliśmy poimprezować, a inne priorytety mamy teraz, gdy jeździmy z małymi dziećmi i chcemy po prostu wypocząć. Poza tym nigdy wcześniej nie byliśmy w Bułgarii.
Nasz hotel mieścił się w okolicy Carewa (Tsarewa), małej miejscowości turystycznej, w której zdecydowana większość turystów poza dużymi hotelami to Bułgarzy. Do centrum miejscowości można dojechać busikiem albo zrobić sobie dłuższy spacer z fajnymi widokami. Południowe wybrzeże to rejon górzysty, pełen urokliwych zatoczek i klifów. Na piesze wycieczki na pewno przydadzą się wygodne, sportowe buty. Co krok można przystawać i robić piękne zdjęcia widoków. Przyroda tu zachwyca!
Choć niestety pełno jest też śmieci, wiele budynków jest zaniedbanych, a chodniki czasem wołają o pomstę do nieba. Czuć, że nie jest to najbogatszy rejon. Ale można też poczuć prawdziwą bułgarską małą turystykę, rzadko kiedy napisy są przetłumaczone na angielski, nawet menu w restauracji trudno mi było rozszyfrować. Również lokalne mini biura podróży z wycieczkami mają ofertę tylko w j. bułgarskim, a przynajmniej tylko takie widziałam.
Nasz hotel Serenity Bay
Oczywiście zupełnie inaczej jest w dużych hotelach. My byliśmy w Serenity Bay, a dokładnie TUI Suneo Serenity Bay, bo jest to obiekt należący do sieci SuneoClub. Hotel jest spory, ale świetnie zorganizowany. Położony przy samej plaży, wygodny i czysty. Wybraliśmy rodzinny apartament (salon, sypialnia, 2 łazienki) z widokiem na morze i się nie zawiedliśmy. Zresztą, widok możecie ocenić same ;) Na mnie zrobił ogromne wrażenie! Z okien, balkonu, a nawet łóżka w sypialni mogliśmy obserwować piękne wschody słońca. Niezapomniane przeżycie.
Pytałyście mnie też o jedzenie w hotelu. I tu też naprawdę nie mogę się do niczego przyczepić. Śniadania, obiady i kolacje w głównej restauracji były bardzo różnorodne i w ogromnych ilościach. Nawet nasze dzieciaki, które są bardzo wybredne, znajdowały zawsze coś dla siebie. W opcji all inclusive mieliśmy też różne przekąski w snack barze (frytki, burgery, hot-dogi, pizza, mięso, sałatki, warzywa itd.), lody, granitę, kawę mrożoną, napoje bezalkoholowe i alkohole. Do wyboru do koloru. Nigdy niczego nie brakowało.
W hotelu są 2 duże baseny oddzielone od siebie kładką – jeden z płytszą wodą, drugi z głębszą oraz brodzik dla maluchów otaczają leżaki z wygodnymi materacami i parasolami. Tuż za basenami jest już zejście na szeroką plażę, na której również ustawione są leżaki dla gości. Wejście do morza jest łagodne, ale na krótkim odcinku z kamieniami, więc przydają się buty do wody (ale nie jest to must have). Niestety podczas naszego pobytu woda była dość mętna, z wodorostami itp, przez co nurkując z maską i rurką niczego nie widziałam. Mąż nurkował przy pobliskich skałkach i tu już było znacznie lepiej. Ja się na to nie zdecydowałam, bo następnego dnia wiał silny wiatr i było to zbyt niebezpieczne. Pozostało mi brykanie po falach, co też było bardzo fajne :)
Biuro podróży czy samodzielnie?
Jak już wspomniałam, kupiliśmy wycieczkę w biurze podróży TUI. Z tego co się orientuję, aktualnie najwięcej problemów z wycieczkami wynika z zamieszania na lotniskach i różnych zmian ze strony linii lotniczych. Nam na kilka tygodni przed wylotem TUI zmieniło przewoźnika na LOT, lekkiej modyfikacji uległa też godzina wyloty (na korzyść dla nas). Ostatecznie wylecieliśmy z Warszawy z ok. 40-minutowym opóźnieniem, w drodze powrotnej wszystko poszło idealnie zgodnie z planem.
Na dalekie trasy z dziećmi zawsze wybieramy samolot, bo córka miewa chorobę lokomocyjną przy dłuższych podróżach. Dlaczego biuro podróży, a nie samodzielna wyprawa? Bo tak lubimy :) A poza tym kiedyś zorganizowaliśmy sobie podobne wakacje samodzielnie i… wyszło nam drożej niż przez biuro podróży 🤦♀️ Zwykle rezerwujemy wakacje w ofercie first minute.
Samolotem z dziećmi
Jeśli wybieracie się na wakacje samolotem z dziećmi, koniecznie zabierzcie ze sobą lizaki i żelki. Przydadzą się zarówno podczas startu, jak i (przede wszystkim) lądowania. Z powodu nagłej zmiany ciśnienia zatykają się wtedy uszy, a wiele osób czuje dodatkowo kłucie i ból. Na to trochę pomaga częste połykanie śliny. Lot z Warszawy do Burgas trwa ok. 2 godzin, transfer autobusem do hotelu – kolejne 1,5 godziny.
Podczas lotów linią lotniczą LOT otrzymaliśmy wodę i przekąskę (w jedną stronę drożdżówkę z jabłkiem, w drugą pasztecik ze szpinakiem) oraz kolorowanki i kredki dla dzieci :) Na pokładzie można oczywiście też kupić inne przekąski. Warto pamiętać, że choć do bagażu podręcznego nie można pakować płynów powyżej 100 ml (mogą być tylko te zakupione po kontroli bezpieczeństwa), to już ograniczenie to nie dotyczy przekąsek. Można więc spokojnie spakować kanapki, słodycze, owoce i warzywa w słupkach.
Co zobaczyć na południowym wybrzeżu Bułgarii?
Na pewno nie będziecie się nudzić z dziećmi na południowym wybrzeżu Bułgarii. My spacerowaliśmy pieszo, odkrywając piękno pobliskiej przyrody, ale można też wybrać się na dalszą wycieczkę. Z hotelu, w którym się zatrzymaliśmy do centrum miejscowości Carewo jest ok 2 km, ale większość trasy biegnie przy morzu, więc jest to przyjemny spacer. Można też skorzystać z busika (charakterystyczne autobusy bez szyb), który kursuje dość często. Niestety na chodnikach i okolicznych pasach zieleni sporo jest śmieci, co psuje ogólne wrażenie. Na wieku odcinkach chodniki są dodatkowo mocno zarośnięte, więc trzeba schodzić na jezdnię.
Nieoczekiwaną atrakcją (nie tylko) dla dzieci był mostek nad rzeczką, która wpada tu do morza. W rzeczce pływa mnóstwo żółwi :)
Piękne widoki można podziwiać z pobliskiego półwyspu, na którym znajduje się malutka cerkiew z zabytkowymi ikonami. Koniecznie też wybierzcie się na punkt widokowy z zejściem na skały, który znajduje się na końcu głównego deptaka w Carewie, obok pola do mini golfu. Jest tam po prostu bajecznie!
TUI zaproponowało nam trzy opcje wycieczek – do pobliskiego Sozopolu (ok. 35 km), dalszego Nessebaru (ok. 100 km) oraz wyprawę na dżipach w górskie rejony. Myślę, że Nessebar lepiej zobaczyć, będąc na wakacjach w Słonecznym Brzegu, ale Sozopol warto odwiedzić. Nam się to niestety nie udało, ale przynajmniej mamy pretekst, żeby jeszcze raz przyjechać w te rejony :)
O czym jeszcze warto pamiętać?
Biuro podróży zapewnia podstawowe ubezpieczenie, ale warto też dokupić wyższy wariant albo dodatkowe ubezpieczenie bezpośrednio w towarzystwie ubezpieczeniowym. Poza tym, wybierając się na wakacje do krajów Unii Europejskiej, koniecznie pamiętajcie o kartach EKUZ. To darmowe karty wyrabiane przez NFZ, które mogą okazać się bardzo przydatne, jeśli np. traficie do publicznego szpitala za granicą. Karty przychodzą pocztą, więc warto je zamówić (na stronie NFZu) wcześniej. Są ważne przez długi czas, więc można je zamówić z dużym wyprzedzeniem. Nasze mają termin ważności 2 lata dla dorosłych i do 18 rż. dla dzieci.
Jeśli macie jeszcze jakieś pytania o nasze wakacje w Bułgarii z dziećmi, piszcie w komentarzu!