Gdy zostajesz matką, Twoje życie zmienia się totalnie, Twoje myślenie, Twoje priorytety stają się zupełnie inne. Możesz mieć setki planów, wyobrażeń, marzeń, a i tak rzeczywistość Cię zaskoczy! Dziś jednak same konkrety, i to na wesoło! W gąszczu tych wszystkich zmian, szoku i niespodzianek, było 7 takich zupełnie przyziemnych rzeczy, które mnie totalnie zaskoczyło!
Strzelające kupy
O rany, nawet gdybym o tym przeczytałam (a nie przeczytałam!), to i tak bym chyba nie była gotowa na taką nocną atrakcję ;) Gdy dziecko ma problem z puszczaniem bączków, gdy te gazy gromadzą się w nim i gromadzą, to oprócz okropnych bólów brzucha/kolek czasem skutkuje to też… strzelającymi kupkami. Fizjologicznie jest to proste – wraz z gazami, dziecko wyrzuca (na sporą odległość!) z siebie też kupkę. W praktyce nic Cię nie jest w stanie przygotować na taką akcję. W efekcie dziecko odczuwa ulgę i się uspokaja, a Ty… łapiesz taką głupawkę, że nie możesz się przestać chichrać. Obryzgane ubrania i ścianę wyczyścisz w swoim czasie ;)
Nocne jęki rodem z horroru
Zasypiasz… Wreszcie udało Ci się uśpić dziecko, powoli odpływasz, a może już nawet lekko śpisz, gdy nagle to słyszysz. „aaauuuu…yyyyy…yyyy!” Co się dzieje?! Kto to? Co to? Dziecko?! Niemożliwe! Ależ tak, spokojnie, to tylko częsta u noworodków wiotkość krtani, która powoduje wydawanie przez nie baaardzo dziwnych dźwięków podczas snu.
Zwykle wiotkość krtani, a wraz z nią dziwne nocne odgłosy, ustępuje sama, jednak zawsze trzeba to skonsultować z lekarzem. Czasem jest ona przyczyną problemów z karmieniem piersią, a nawet duszności. Warto o tym wiedzieć.
Hej, chyba jestem supermanką!
„Nieprzespane noce” – o tym się tak często mówi w kontekście macierzyństwa, że stało się to wręcz utartym sloganem, czymś praktycznie bez znaczenia i większej wartości. Ale kurcze! To jest prawda! Po swojej pierwszej nieprzespanej nocy, bo chyba tak można nazwać noc, podczas której spałam na raty w sumie może 3 godziny, czułam się, jakby przejechał mnie tir. Cholera! Do tej pory „nieprzespana noc” była dla mnie synonimem dobrej imprezy, po której spało się do 14. A teraz? Witamy świt i dawaj! Baw się, zabawiaj, noś i co tam jeszcze trzeba.
Jest jednak jeszcze jedna różnica. Wystarczy jeden uśmiech, jedno „mama”, jedno spojrzenie i… wszystko inne traci na znaczeniu. Liczy się tylko dziecko. Kiedyś się wyśpisz. Kiedyś uda Ci się odłożyć malucha i też pójść na drzemkę, kiedyś wróci z pracy mąż, a Ty zamkniesz się w sypialni i po prostu pójdziesz spać. Kiedyś przyjedzie Twoja mama, która przecież zna to jak nikt inny, a ty… pójdziesz spać. A póki co ratuje Cię magiczny płyn bogów, czytaj: matek, czyli kawa. Zimna, ciepła, gorąca, z ekspresu lub rozpuszczalna. Grunt, że działa.
Spanie na zawołanie
No i gdy już dziecko uśnie w bezpiecznym miejscu nie będącym nosidełkiem lub chustą zamotaną na Tobie albo wróci mąż czy odwiedzi Cię mama, pójdziesz spać. A raczej, stracisz przytomność, momentalnie, odpłyniesz w sen bez snów, po 10 sekundach przestaniesz kojarzyć, gdy zwykle zaśnięcie zajmuje Ci dobre 20 minut. Teraz 20 minut byłoby totalnym nieporozumieniem, po przecież maluch może się obudzić po 10 kolejnych, więc nawet Twój organizm wie, że musi się sprężyć. Raz, dwa, trzy – śpisz!
Charakterek od urodzenia
Przygotowując się do roli matki, czytając te wszystkie „mądre” tomiszcza, myślałam, że mniej więcej wiem jakie są niemowlaki, czego potrzebują i jak się z nimi obchodzić. Miałam w głowie jasny plan działania, choć intuicja podpowiadała, że łatwo nie będzie, oj nie. Charakter, a raczej charakterek pierwszej córki zaskoczył mnie zupełnie, okazało się, że tę całą wiedzę mogę sobie co najwyżej w buty wsadzić. Wszystkiego musiałam nauczyć się od początku, a raczej nauczyło mnie tego dziecko, czasem dość łopatologicznie („dzieci nie trzeba nosić całymi dniami? no to się zdziwisz, matka! Noworodki tylko jedzą i śpią – no to patrz!”).
Druga córka znów wywróciła moje wyobrażenia co do natury maluszków do góry nogami. Mój wniosek jest prosty – każde dziecko jest inne, ba! Każde dziecko od samego urodzenia ma swój charakterek, osobowość, temperament. Nie walcz z tym, zaakceptuj. Będzie łatwiej.
Dziecko mnie nie poznało!
Słodkie spojrzenia, urocze uśmiechy, piski radości na Twój widok… To wszystko może zniknąć jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, bo dziecko rozpłacze się, gdy pierwszy raz Cię zobaczy… w turbanie na głowie! Tak jest, myjesz głowę (cudowne uczucie, gdy wreszcie masz czas, żeby to zrobić, prawda?), zawijasz na głowie włosy w ręczniku i wychodzisz z takim ręcznikowym turbanem na głowie nieświadoma, co za chwilę się wydarzy. „Hej, ta w w tym czymś na głowie to moja mama? Niemożliwe! Łeeee!”
Wino bezalko jest fuj!
Ha, pamiętam jakby to było dziś. Wyjątkowa okazja, chcieliśmy uczcić ważne dla nas wydarzenie. Jako że karmiłam i był to czas, w którym nie dało się przewidzieć, kiedy mały ssak obudzi się na karmienie, alkohol dla mnie nie istniał. Wznosić toast napojem gazowanym nie miałam ochoty, więc wysłałam męża w miasto w poszukiwaniu wina bezalkoholowego. Po godzinie wraca, w trzecim z kolei sklepie z listy z Google udało mu się takie kupić, oczywiście czerwone, wytrawne, 3 dyszki poszły, nie może być złe. Lejemy do kieliszków, wznosimy toast i… fuj! Ble! Obrzydliwość. Tzn. jeśli ktoś lubi sok o smaku dżemu to okeeej, może smakować, ale ja nie byłam w stanie przełknąć więcej niż ten łyk, i to z trudem.
Przeprosiłam się z Piccolo.
A co Ciebie zaskoczyło z początków macierzyństwa?