W dniu, w którym nasza 2-letnia córeczka po powrocie ze żłobka powitała nas słowami: „Dwa, tsi, sieeeeść!” zrozumieliśmy, że jej fascynacja liczbami wkracza na nowy poziom.
Już od jakiegoś czasu liczymy wspólnie miśki, kaczuszki, słonie i ziarenka ryżu na talerzu. Przeglądamy książki o liczbach (pokazywałam Wam je TUTAJ), wymyślamy różne zabawy związane z prostymi działaniami matematycznymi.
Ddziś pokażę Wam nasze ulubione zabawy z cyferkami oraz dwie zabawki, które są dla nas świetną pomocą przy wprowadzaniu Tosi w ich świat. Poprzednio pisałam o 7 zabawach z literkami.
Małe dzieci zwykle szybko się nudzą, niecierpliwią i denerwują, gdy coś im nie wychodzi. Podobnie jest z moją rezolutną dwulatką, dlatego też zawsze musimy wykazywać się nie lada kreatywnością i elastycznością podczas zabawy. Mówiąc wprost, to ona wymyśla reguły. My jedynie podpowiadamy, sugerujemy i włączamy się w świat jej zabawy. Cóż, dzieci nie czytają instrukcji obsługi i nie stosują się ściśle do zasad gdy. Chyba, że je do tego zmusimy. Tylko po co?
Dawno temu obiecaliśmy sobie z mężem, że nie zabijemy kreatywności i radosnej spontaniczności w naszym dziecku. Zrobimy wszystko, żeby rozwijać jej wyobraźnię i nieszablonowe myślenie.
Gdy mamy dla Tosi nową zabawkę, po prostu dajemy ją jej i patrzymy co się stanie. Włączamy się do zabawy dopiero po jakimś czasie, podpowiadamy jak jeszcze można się bawić, ale chętnie też przystajemy na pomysły dziecka. No, chyba że jest to rzucanie ciężkimi elementami w kota :)
Opowiem Wam teraz o dwóch świetnych zabawkach, które odkryliśmy dzięki Edukatorkowi. Obie są genialne w swojej prostocie, ponadczasowe i uczą niejako przypadkiem, bo przede wszystkim zapewniają świetną rozrywkę całej rodzinie.
WĘDKOWANIE: KACZUSZKI
12 kaczuszek z magnesami, dwie drewniane wędki i kartonowy basen to gwarancja świetnej zabawy, a zarazem rozwijania wielu umiejętności. Gra polega na łowieniu kaczuszek z pudełka-basenu za pomocą wyposażonych w magnetyczny haczyk wędek. Mgliście pamiętam podobną zabawę z własnego dzieciństwa, więc nie zdziwiłam się, gdy od pierwszego chwycenia przez Tosię wędki łowienie stało się jej ulubionym zajęciem. Gra wymaga pewnego skupienia i opanowania kołysania haczyka, świetnie zatem ćwiczy motorykę małą oraz cierpliwość maluchów. Po złowieniu kaczuszek nadchodzi zawsze czas na ich skrupulatne policzenie – sprawdzamy ile sztuk udało nam się złapać, ile zostało w basenie, ile się przewróciło na drugą stronę. Za pomocą wędek przenosimy każdą kaczkę do drugiego baseniku, przy okazji ćwicząc rozpoznawanie kolorów. Staram się powoli wprowadzać proste dodawanie, przy okazji dołączania złowionych kaczuszek do naszego zbioru.
Ważny jest też element rywalizacji, po wyłowieniu wszystkich kaczek z basenu liczymy kto zebrał więcej. Nie zawsze to robimy, często też daję małej wygrać, jednak uważam, że nauka przegrywania jest bardzo istotna i ważne jest, żeby dziecko nauczyło się jej w domu, a nie od kolegów.
Tosia bardzo lubi też eksperymentować – często po złowieniu jednej rybki nie zdejmuje jej z haczyka, tylko łowi drugą (da się) i kolejną (nie da się), złącza haczyki dwóch wędek, spaceruje ze złowioną sztuką po mieszkaniu, każe łowić kaczki tylko jednego określonego koloru. Uwielbiam widzieć ją taką skupioną, skoncentrowaną na zadaniu, zdeterminowaną. Przyznaję, sama też lubię łowić te kaczki :)
FARMA. PUDEŁKA DO SORTOWANIA
Nasz drugi wybór też okazał się strzałem w 10, choć ta zabawka jest kompletnie inna i stwarza zupełnie odmienne możliwości zabawy. Zestaw składa się z 6 pudełek-zagródek-obórek różnej wielkości i 6 wiejskich zwierzątek. Każde ze zwierząt jest oznaczone inną cyfrą i mieszka w innym domku.
I jak to bywa z nieskomplikowanymi zabawkami, dziecko wpada na tysiąc pomysłów na jej wykorzystanie. Zgodnie z porządkiem cyfr pudełka dziecko może nakładać jedno na drugie, potem rozkładać i znów nakładać… Tosia szybko skojarzyła, że np. zwierzątko z cyfrą 6 pasuje do domku z cyfrą 6, a żadne inne się nie zmieści – wielkość wejścia do domku jest dopasowana do konkretnego zwierzaka. W razie wątpliwości dziecko może liczyć na pomoc – z tyłu na każdym pudełku przedstawiony jest wizerunek jego mieszkańca.
Wspólnie liczymy figurki, zagródki, chowamy i szukamy zwierzątek, sprawdzamy, czy któreś z nich nie weszło do nie swojego domku. Córka sprawdza ile zwierzaków zmieści się w każdym z pudełek, wyprowadza krówkę na spacer i buduje z klocków domek dla kurki. Właściwie każdego dnia do tego repertuaru dołącza kolejna zabawa, kolejny pomysł, eksperyment do przetestowania. Od tygodnia owieczka chodzi z Tosią do żłobka.
Wkładając pudełko w pudełko dziecko ćwiczy zdolności manualne, spostrzegawczość i logiczne myślenie, a wymyślając nowe zabawy, rozwija kreatywne myślenie. Farma daje też świetną sposobność do oswajania dziecka z liczbami, wielkościami i prostymi działaniami oraz pomaga sprowadzić abstrakcyjne pojęcie liczby do konkretnych przedmiotów.
Lubię takie zabawki. Wykonane z bardzo dobrych jakościowo materiałów, solidne i ponadczasowe. Będą „rosły” wraz z Tosią, wykorzystywane wciąż w nowy sposób i dające ujście fantazji i wyobraźni dziecka.
Możecie je kupić tutaj:
Wędkowanie: Kaczuszki. Gra zręcznościowa, Djeco
Farma. Pudełka do sortowania, Melissa & Doug