MACIERZYŃSTWO POLECANE

Jak przypadkiem odpieluchowałam dziecko (bez nerwów i stresu)

Jak odpieluchowałam dziecko? Zbroiłam się jak na wojnę. Przeczytałam masę artykułów, kupiłam majtki treningowe, ceratki, majteczki i kilka innych gadżetów podobno pomocnych przy odpieluchowaniu dziecka. Sam proces jednak wydawał mi się na tyle odległy, że przy okazji kupiłam też 3 duże paki pieluch w promocji.

Cóż, przecież odpieluchowanie jest procesem i musi długo trwać, zanim się uda, prawda? No, niezupełnie.

Jak odpieluchować dziecko?

Prawda jest taka, że o momencie, kiedy dziecko rezygnuje z pieluch decyduje nie kto inny jak sam zainteresowany. Możemy stawać na głowie, szarpać się, męczyć, tłumaczyć, rwać włosy z głowy (byle swojej!), nagradzać, karać, a i tak nic nie wskóramy. Dziecko musi być gotowe, zarówno fizycznie, jak i emocjonalnie na ten bardzo ważny dla niego krok.

Wszelkie naciski z naszej strony jedynie pogorszą sprawę i zrażą dziecko do tej nowości, jaką jest paradowanie bez pieluchy. Zaobserwowałam to u nas.

Tosia już jakiś czas temu przejawiała duże zainteresowanie nocnikiem, pierwsze udane próby bardzo ją cieszyły, a nas napawały oczywistą dumą. Chwaliliśmy, biliśmy brawo. Nie naciskaliśmy, nie przyspieszaliśmy. Bywały dni, gdy mała ani razu nie skorzystała z nocnika. Szanowaliśmy fakt, że jest to pewna nowość, a nie zawsze przecież człowiek ma ochotę na nowości, zwłaszcza gdy ma gorszy dzień. No właśnie.

Tych gorszych dni, a w zasadzie tygodni było sporo. Nie dziwię się – gdyby mi wyrastały na raz wszystkie trójki, też nie tryskałabym radością i emanowała pogodą ducha. W domu nocnik używany był bardzo sporadycznie, zawsze z inicjatywy córki.

W żłobku było jednak trochę inaczej (za co ich nie winię, opieka zbiorowa rządzi się swoimi prawami). Pojawiły się lekkie naciski, które pewnie część dzieci potraktowałoby jako motywację. Tosia jest jednak bardzo wrażliwą dziewczynką i nie z nią takie numery. Nocnik i majtki stały się wrogiem nr 1.

No to jak w końcu odpieluchowaliśmy dziecko?

Uszanowaliśmy to. Nie naciskaliśmy, nie prosiliśmy, nie zachęcaliśmy, nie przekupowaliśmy. Po prostu nie było tematu. W żłobku też oczywiście poprosiliśmy o odpuszczenie.

Bawełniane majteczki leżały w szufladzie, a ja kupiłam zapas pieluch. Gdzieś tam z tyłu głowy miałam świadomość, że za jakiś czas trzeba będzie eksperyment powtórzyć, więc zamówiłam też między innymi majtki treningowe.

Zanim doszły dziecko było odpieluchowane.

Jak? Tak prosto, że prościej się nie da.

Każdego dnia pytałam Tosię, czy chce zamiast pieluszki założyć majteczki. Odpowiedź była niezmiennie negatywna. Któregoś dnia babcia spytała, czy Tosia chce założyć majteczki NA pieluszkę. Pomysł jej się bardzo spodobał i wywołał wiele radości. Skutkiem ubocznym było to, że zaczęła wołać „siusiu” i pielucha pozostawała sucha. Następnego dnia w ogóle nie chciała pieluchy. Po tygodniu zaczęła też odmawiać zakładania pampersa na noc.

Oczywiście, wpadki się zdarzają i zdarzać jeszcze będą. Cały czas jest to przecież nowość, czasem zabawa wciąga tak bardzo, że można się zapomnieć. To całkowicie naturalne i nie wyobrażam sobie złościć się na dziecko z tego powodu, czy je upominać. Wręcz przeciwnie, mówię co się stało i uspokajam, że to normalne, że można zapomnieć i wszystko jest w porządku.

No dobrze, dziewczyny, dwa pytania do Was – jak u Waszych dzieci przebiega(ło) odpieluchowanie i… co zrobić tymi nieszczęsnymi (napoczętymi) paczkami pieluch? :D


Mogą Ci się spodobać