Żyję w biegu. Łapię piętnaście srok za ogon i śpię po 5 godzin na dobę. Pracuję na etacie, po godzinach w domu, w weekendy, uczę się dwóch języków obcych, fotografowania i prowadzę bloga. Lubię to.
Ciągle się spieszę. Do pracy, do żłobka, do domu, na kurs, do znajomych, do sklepu. To lubię już mniej. Staram się to zmienić, ale przez większość czasu czuję się tak, jakbym usiłowała pokroić mały tort na 25 kawałków, żeby dla każdego starczyło. Ograniczyłam liczbę rozpraszaczy, aktywności, które niczego sensownego do mojego życia nie wnosiły, a zabierały mi czas i energię. To mi dużo pomogło, sprawiło, że trochę odetchnęłam i mogłam się skupić na spełnianiu swoich marzeń. Jako że jednak apatyt rośnie w miarę jedzenia, a życie nie znosi próżni, moje marzenia rozmnożyły się. Zapewne przez pączkowanie. Na horyzoncie pojawiają się stale nowe projekty, a ja bym chciała spróbować wszystkiego.
A to tylko połowa tego co robię, i to znacznie mniej ważna. Przede wszystkim spędzam czas z rodziną – z mężem i Tosią, bo to oni są dla mnie najważniejsi. Spędzam długie godziny na przeglądaniu książeczek, zabawy z piłeczkami w baseniku, jeżdżenie samochodzikiem, przyklejanie naklejek i zmienianie pieluszek lalce. Kocham to. Uwielbiam czas, w którym jesteśmy razem, odkładam wtedy na bok tablety-smartfony-internety i jestem tylko i aż mamą.
Jak żyć slow, gdy jesteś fast? Mam na to kilka sposobów:
1. Ciesz się chwilą. Łap ulotne momenty, uśmiechy i buziaki. Dziecko śpi a Ty masz masę sprzątania? Zrób połowę, a potem usiądź na kanapie z herbatą z imbirem w ulubionym kubku, przykryj się kocykiem i poczytaj 15 minut. Niby to tylko kwadrans, ale takie momenty wyłączenia są bardzo potrzebne. Twórz piękne wspomnienia i Wasze małe rodzinne tradycje – kakao w niedzielny poranek, gofry w sobotę, wspólne spacery, rodzinne gotowanie, przygotowywanie ozdób na święta. Nie wszystko musi być idealne, najważniejsze jest czerpanie radości ze wspólnie spędzonego czasu.
2. Świadomie zarządzaj swoim czasem. Rób listy: spraw do załatwienia, zakupów, filmów do obejrzenia artykułów do przeczytania (np. w formie zapisania linków na Facebooku). Planuj każdy dzień, każdą drzemkę i każdy wieczór. Dzięki temu unikniesz wyrzutów sumienia pod tytułem: „O Boże, już 23:00, dziecko śpi od 3 godzin, a ja nic nie zrobiłam – ani dla domu, ani dla siebie!” Znasz to? Ja znam bardzo dobrze, ale na szczęście to jest za mną.
3. Każdego dnia zrób coś dla siebie. Manicure, pedicure, pół godziny z książką, wieczorny relaksik w wannie z lampką wina, ulubiony sok, batonik, ładna sukienka, nowy dresik. Pomyśl o sobie, co Cię odpręża? Co sprawia, że ładujesz swoje akumulatorki? Pogłaszcz kota, wyjdź na dłuższy spacer z psem, pojedź sama na zakupy spożywcze, wstaw pranie (tak, relaksują mnie odgłosy włączonej pralki!), idąc na przystanek, czy spacerując ze śpiącym dzieckiem w wózku weź ze sobą odtwarzacz MP3, włącz ulubioną muzykę lub audiobooka. Ja tym sposobem na macierzyńskim przesłuchałam całą „Trygogię husycką” A. Sapkowskiego i większą część sagi o Wiedźminie. Bądź swoim najlepszym kumplem.
4. Idź na randkę z mężem. Raz na jakiś czas należy Wam się spokojny wieczór, popołudnie lub nawet poranek tylko we dwoje. Zostawcie dziecko pod czułą opieką dziadków lub innej zaufanej osoby, olejcie nieposprzątany dom i tysiąc niezałatwionych spraw. Zainwestujcie w Wasz związek – porozmawiajcie, powygłupiajcie się, przypomnijcie sobie co w sobie kochacie i jakimi jesteście wspaniałymi przyjaciółmi. Wasza miłość i szacunek wobec siebie nawzajem jest najlepszym co możecie dać swojemu dziecku. Ono patrzy, widzi i uczy się. Możesz mu powtarzać do znudzenia, jak należy rozwiązywać konflikty, ale jeśli nie zobaczy, nie doświadczy tego sam, to nie przyswoi. Dzieci nas nie słuchają, dzieci nas naśladują.
5. Wyluzuj. Nie musisz być idealna. Twój dom nie musi być zawsze posprzątany i błyszczący. Dziecko nie musi jeść codziennie super hiper wymyślnych potraw, nie musi mieć zawsze wyprasowanych ubranek i czystej bluzeczki po obiedzie. Nic mu się nie stanie jak obejrzy bajkę. Lub trzy. Czasem masz ochotę przez całą sobotę chodzić w piżamie? A co to za problem? Nie rób nic na siłę. Desperacko potrzebujesz chwili dla siebie? Daj dziecku opakowanie chusteczek nawilżanych, a sama usiądź w fotelu i napij się kawy. Potem możecie się pobawić w ścieranie kurzy. Nie musisz być idealna, odpuść sobie i ciesz się tym co tu i teraz. Nie staraj się naśladować perfekcyjnych z pozoru koleżanek. Ciesz się drobnymi przyjemnościami, swoją rodziną i swoim życiem, bo ten czas już się nie powtórzy. Czasem warto usiąść i popatrzeć na to, jaką frajdę ma Twoje dziecko z wyciągania jednej po drugiej chusteczki z opakowania, zamiast ganiać bez sensu i nie dostrzec jak bardzo maluch potrzebuje Twojej uwagi.
A teraz duuużo zdjęć!