Kiedy najlepiej odstawić dziecko od piersi? Jak najlepiej, najszybciej i najłagodniej to zrobić? Kiedy jest ten właściwy moment? Jak nauczyć dziecko zasypiać bez piersi w buzi i co zrobić, gdy obudzi się w nocy na kilka łyków mleka?
Te pytania towarzyszyły mi już od ponad roku. Całymi dniami czytałam, myślałam i zadręczałam się. Pytania: „Co to będzie? Jak to zrobić?” były jak codzienna mantra.
Karmiłam Tosię piersią 2 lata, 1 miesiąc i 11 dni. Było to cudowne, choć czasem cholernie trudne 25 miesięcy. Nie ominęły nas trudne początki, kryzysy laktacyjne i mnóstwo wątpliwości. I chciałam i miałam dosyć. Była krew, był pot i było morze łez. W pierwszych tygodniach, gdy płakałam na samą myśl o kolejnym karmieniu i bałam się każdej nadchodzącej nocy, stawiałam sobie małe cele: będę karmić przynajmniej 1 miesiąc, przynajmniej 3 miesiące, chociaż pół roku… Byłam dumna za każdym razem, kiedy udało mi się odciągnąć 100 ml mleka i gdy nie otworzyłam kolejnej puszki mleka modyfikowanego. Zrobiłam wszystko, żeby tylko sztuczne dokarmianie nie zaburzyło mi laktacji i udało się.
Po tych magicznych 6 miesiącach karmienia piersią, miałam ochotę dać sobie medal! :)
A potem… a potem już było łatwo, wygodnie, spokojnie. Karmiłam na żądanie, bez presji i stresu, swobodnie. Karmiłam wszędzie – w parku, na poczekalni, w sklepie, w restauracji, u znajomych i na plaży w Turcji. Zawsze starałam się to robić dyskretnie, choć córka nigdy nie pozwoliła się przykryć żadną pieluszką, czy chustą. Zazwyczaj reakcje na moje publiczne karmienie były pozytywne – widziałam miłe uśmiechy i słyszałam, że to cudowny widok.
Zwykle trafiałam też na dobrych lekarzy, którzy szanowali to, co robię, akceptowali i chwalili. Gdy Tosia skończyła półtora roku i często chorowała (żłobek) kilka razy dostałam na piśmie od lekarza zalecenie „Częste karmienie piersią”. Nasz pediatra wprost stwierdził, że tylko dzięki temu, że nadal karmię córkę piersią, nie skieruje nas do szpitala, gdy małą dopadło zapalenie płuc.
Widziałam same plusy. Tosia bardzo łagodnie przechodziła wszystkie żłobkowe choroby, momentalnie uspokajała się przy piersi i zwykle spokojnie przy niej zasypiała. Dzięki spaniu razem, wszyscy się jako tako wysypialiśmy – Tosia budziła się w nocy na mleko kilka razy, jednak najczęściej szybko zasypiała ponownie. Rano nie byłam nawet w stanie dokładnie powiedzieć ile było pobudek!
To był naprawdę cudowny okres i zawsze będę go wspominać ze wzruszeniem.
Jednak z miesiąca na miesiąc coraz częściej nachodziły mnie myśli o odstawieniu. Byłam zmęczona, i fizycznie i psychicznie. Coraz częściej zdarzały się maratony karmienia i nocne pobudki. Moja irytacja wcale nie pomagała. Czułam, że to już jest ten czas. Że nie chcę nas dalej męczyć, karmić wbrew sobie i na siłę.
Chciałam zachować pozytywne wspomnienia i po prostu łagodnie zakończyć ten etap. Bardzo długo zwlekałam jednak z działaniem, bo widziałam, że Tosia jeszcze nie jest gotowa. Postanowiłam dać jej tyle czasu, ile potrzebuje i stopniowo, ale stanowczo ograniczać karmienia aż do całkowitego odstawienia.
Jak odstawiłam córkę od piersi?
Jeszcze słowo wstępu – każde dziecko jest inne, ma inne potrzeby i temperament. Niektóre same odstawiają się tuż przed ukończeniem 1. roku życia, inne potrzebują mleka matki do 4. roku życia. I to i to jest w porządku. Nie oceniam, nie daję uniwersalnych rozwiązań i gwarancji, że mój sposób będzie odpowiedni dla Waszych dzieci. Opowiem Wam tylko, jak to u nas było.
1. Ograniczyłam karmienia w ciągu dnia
Z pomocą przyszedł żłobek. O tutaj –> KLIK opisałam, jak przygotowywałam Tosię do codziennego 8-9-godz. pobytu w żłobku bez piersi na zawołanie. Potem stopniowo zastępowałam pozostałe dzienne karmienia różnymi aktywnościami na świeżym powietrzu, nowymi zabawami w domu, owocami, niespodziankami. Jednak gdy Tosia była chora, sama proponowałam jej pierś. Wiem, jak ważna jest konsekwencja, jednak wyjątkowe stany wymagają wyjątkowego podejścia. Moja córka jest dla mnie najważniejsza.
2. Wyeliminowałam karmienie poranne
To było całkiem łatwe. Po prostu starałam się wyskoczyć z łóżka zanim Tosia się obudzi i zaplanować jakąś fajną aktywność i dobre śniadanie (=dużo owoców) na poranek. Mała szybko zapomniała o porannym mleku.
Po tym etapie zostało nam najtrudniejsze zadanie – całkowite odstawienie od piersi. Tosia piła już mleko tylko do spania, czyli na noc, w nocy i na drzemkę w weekend. Taki stan rzeczy trwał ok. 2. miesięcy – chciałam być pewna, że Tosia jest gotowa na całkowitą rezygnację z mojego mleka.
3. Całkowite odstawienie
Nie powiem Wam, że córka odstawiła się sama, nie powiem, że to było łatwe i przyjemne. Nie było jednak aż tak źle, jak się obawiałam. Na próbę odstawienia wybraliśmy czas, kiedy musiałam wyjechać służbowo na kilka dni. Stwierdziłam, że lepszej okazji nie będzie, wiedziałam, że ten czas będzie trudny dla nas obu i dlatego nie chciałam, żeby poszedł na marne.
Mała została z tatą i świetnie się bawiła. Zdawała się w ogóle za mną nie tęsknić. W dzień. W nocy nie było już tak kolorowo, pytała o mamę i chciała „titi”, jednak szybko zaakceptowała fakt, że mamusia musiała wyjechać, ale niedługo wróci. Mąż spełniał wszystkie jej zachcianki – puszczał na telefonie Peppę, robił kanapki z dżemem o 1 nad ranem, przynosił wodę i miział po stópkach. O dziwo, córka dość szybko zasypiała i coraz rzadziej się budziła. Było naprawdę dobrze.
Jednak to właśnie po moim powrocie zaczęło się prawdziwe odstawianie. No bo jak to – jest mama, a nie ma mleczka? Tosia nie chciała tego tak łatwo zaakceptować. Przez kilka dni usypianie było bardzo trudne, córka wpadała w histerię, ratowała nas tylko Peppa. Naprawdę dużo Peppy. Z drugiej strony widziałam jednak, że jest gotowa na zmianę, a złości się, bo jest zmęczona i pozbawiona podstawowej metody zasypiania, którą praktykowała w domu. Co najważniejsze, byłam i jestem przy Tosi cały czas, nie zostawiałam jej samej w pokoju nawet na minutę. Nie potrafiłabym.
Teraz, po dwóch tygodniach od ostatniego karmienia, jest już całkiem nieźle. Staramy się całkowicie wyeliminować oglądanie bajek przed snem, posiłkujemy się puszczaniem „zajączków” na suficie i opowiadaniem historyjek o „bardzo śpiącym misiu”. Chciałabym docelowo przyzwyczaić Tosię do zasypiania przy czytaniu bajek, ale oczywiście nic na siłę. Mała przesypia zwykle całe noce, a jeśli się obudzi, to tylko upewnia się, że mama jest obok, każe się miziać po stópkach i śpi dalej.
Jak odstawić dziecko od piersi? Właściwie mogę to powiedzieć jednym zdaniem: Łagodnie, stopniowo, z wyczuciem i szacunkiem dla emocji małego człowieka.
A jak to u Was wygląda? Jak długo karmiłyście? A może Wasza mleczna przygoda dalej trwa?
Pomocny artykuł? Podaj dalej! 🙂 Polub nas na Facebooku, obserwuj na Instagramie.
Więcej wpisów o karmieniu piersią:
Kto ma dość Twojego karmienia piersią?
5 powodów, dla których nadal karmię piersią
Karmienie piersią a żłobek i powrót do pracy
Tak, moje dziecko nadal to robi!
Kryzysy laktacyjne miesiąc po miesiącu