BIBLIOTECZKA

Biblioteczka przedszkolaka. Co czytamy w ten weekend?

Pewnie zdążyliście się zorientować, że mamy w domu mnóstwo książek dla dzieci :) Po niektóre sięgamy codziennie, po inne raz w tygodniu albo w ogóle od święta. Część kupiłam na zapas i czekają na półce na swój czas. Szykując się na weekendowy wyjazd zawsze chowam do torby kilka książek, które planuję poczytać z córką. Co spakowałam tym razem?

W domach obu babć mamy kilka ciekawych książek z bajkami do poczytania na dobranoc, często też na Tosię czeka jakiś książkowy prezent :) Dlatego też pakując weekendową torbę skupiam się na książkach, które będziemy czytać w dzień, takich, które bawią, uczą, pobudzają myślenie. Często zabieram też nowe nabytki :) Nie za dużo, bo przecież u babci jest masa atrakcji, no i ktoś te torby dźwigać musi…

Tym razem postawiłam na 4 książki wydawnictwa Babaryba. Zacznijmy od naszej ulubionej!

 

Gałgankowy skarb, Z.Lengren

Nowe wydanie książki, którą pewnie pamiętacie z własnego dzieciństwa. Zarówno tekst jak i ilustracje powstały w latach 70. i szybko przeniknęły do kanonu polskiej literatury dla najmłodszych. Sam tytuł niewiele mi mówił, ale gdy zaczęłam czytać, wspomnienia wróciły :) To prosta i zabawna wierszowana historyjka o zagubionej laleczce, której szuka cała rodzina. Dzięki licznym powtórzeniom i wyraźniej melodyjności tekstu zapada momentalnie w pamięć.

 

Smok ze smoczej jamy i Kurczę blade, W. Chotomska

Te dwie książki oprócz tego, że zostały napisane przez tą samą autorkę, mają wiele wspólnego. Obie są kartonówkami z zaokrąglonymi rogami, obie są wierszowane i, przede wszystkim, obie występują w dwóch wersjach językowych – polskiej i angielskiej. „Smok ze smoczej jamy” przedstawia legendę o smoku wawelskim i dzielnym szewczyku Dratewce, a „Kurczę blade” to wierszyk o dziadku i pisklaku, który wykluł się z jajka. Największym plusem książek jest to, że można je czytać po angielsku, oswajając dziecko z tym językiem. Ilustracje E. Lutczyna to nie moja bajka, jednak nie można im odmówić swoistego klimatu i wielu dzieciom się podobają.

Miastonauci, T. Brzozowski

Książka, która bardzo mnie zaskoczyła. Mamy już sporo książek obrazkowych, Tosia bardzo chętnie po nie sięga, wypytuje o szczegóły, relacje między postaciami. Czasem siedzimy nad jedną rozkładówką pół godziny, innym razem kartkujemy książkę, śledząc losy bohaterów i idąc tropem różnych zdarzeń. „Miastonauci” T. Brzozowskiego jest inna. Podążamy śladem chłopca w pasiastym szaliku i pingwina, którzy szukają pewnej dziewczyny, ale to nie fabuła jest tu najważniejsza. Każda rozkładówka pokazuje baśniowe, tajemnicze przestrzenie miejskie (inspirowane polskimi miastami), pełnie niezwykłych barw i postaci. To wszystko tworzy jedyny w swoim rodzaju klimat. Książka uczy dostrzegania detali, wrażliwości, trenuje wyobraźnię, również tą przestrzenną.


Mogą Ci się spodobać

Brak komentarzy

    Zostaw komentarz